Obserwując i podziwiając pokój, jaki panował w Świętej Rodzinie, trudno nie pragnąć tego, by wszystkie chrześcijańskie rodziny, naśladując Jezusa, Maryję i Józefa, już tu na ziemi uczestniczyły w Ich szczęściu. Człowiek został stworzony do szczęścia, a jednocześnie do życia w rodzinie, powinien więc znaleźć to szczęście właśnie w rodzinie, tam je bowiem Bóg umieścił. Jest to niewątpliwie szczęście nadprzyrodzone, które pochodzi bezpośrednio od Boga i jest owocem działania Ducha Świętego. Nadprzyrodzone pociechy, radość z zachowania dziewictwa ze względu na Boga i radość życia zakonnego, nie dadzą się wypowiedzieć słowami. Pochodzą one z łaski Bożej i przewyższają wszystkie radości tej ziemi. Po tej nadprzyrodzonej radości, nie ma wśród radości naturalnych większych niż te, których doznaje się w rodzinie. One również pochodzą od Boga, gdyż Bóg ustanowił rodzinę i chciał, aby człowiek przychodząc na świat, znajdował w niej potrzebne oparcie i odpoczynek. Właśnie tam, od wczesnego dzieciństwa czuliśmy, że jesteśmy kochani; tam też wzrastaliśmy, otoczeni czułą miłością matki i mocną miłością ojca, oraz jeszcze czulszą miłością dziadków i szczerym przywiązaniem rodzeństwa. "O jak dobrze i miło, gdy bracia mieszkają razem!...Bo tam udziela Pan błogosławieństwa i życia na wieki" (Ps 133,1,4).
Kiedy więc człowiek lekkomyślnie opuszcza rodzinę, naraża się na utratę tego szczęścia i błogosławieństwa. Pociecha, której często szuka się poza rodziną, na pewno nie jest tym, czego pragnie Bóg. Przyjemności, które znajduje się poza domowym ogniskiem, jeżeli nie są występne, to są przynajmniej niebezpieczne. Pismo święte mówi: "Używaj życia z niewiastą, którąś ukochał, po wszystkie dni marnego twego życia, których ci Bóg użyczył pod słońcem...Bo taki jest udział twój w życiu i w twoim trudzie, jaki zadajesz sobie pod słońcem" (Koh 9,9). Również poeci i mówcy sławili radości życia rodzinnego i rodzinny dach, który często był ubogą strzechą.
Lacordaire mówił: "Rodzina stała się miejscem radości, uczciwości, wybranym miejscem dla każdej duszy, która nie została zdeprawowana [...]" Pytam was bez wahania: Któż z was nie doświadczył i nie odczuł, że jeden kwadrans przeżyty w rodzinie, razem z ojcem, matką i rodzeństwem, daje więcej radości niż wszystkie uciechy tego świata razem wzięte? O ognisko domowe narodów chrześcijańskich, o domu rodzinny, gdzie począwszy od pierwszych dni, oddychaliśmy światłem i umiłowaniem świętych spraw. Chociaż już może zestarzeliśmy się, to jednak z zawsze młodym sercem powracamy do ciebie. Gdyby nas wieczność nie odwołała i nie oddaliła stamtąd, bylibyśmy niepocieszeni, widząc wydłużający się z każdym dniem twój cień i twoje blednące słońce!"
Pogaństwo wychowało nam barbarzyńskie społeczeństwo i rodzinę w której ojciec był tyranem, matka niewolnicą, a dzieci ofiarami bezlitosnego ojca. Ewangelia wychowała chrześcijańską rodzinę i chrześcijańskie społeczeństwo. Im bardziej jest szanowana nauka Ewangelii w rodzinie, i im doskonalej naśladuje ona Świętą Rodzinę, tym większym pokojem i szczęściem się cieszy. Wystarczy posiadać odrobinę wiary i znać trochę historii, by być o tym do głębi przekonanym.
Jeżeli naprawdę pragniemy szczęścia i chcemy je zapewnić innym, formujmy po chrześcijańsku nasze rodziny, żyjmy chętnie w rodzinie i nie dopuszczajmy, by dzieci oddalały się od rodziców których Bóg ustanowił stróżami ich cnoty i wiary. Wiele młodych, szczególnie dziewcząt, traci niestety wszystko z chwilą opuszczenia domu rodzinnego, żeby szukać szczęścia u obcych. Rodzice zwiedzeni złudnymi nadziejami, pozwalają im wyjeżdżać. Bóg tylko wie, ile nieszczęść i grzechów z tego wynika. Lepiej spożywać razem z dziećmi czarny chleb i nie tracić ich z oczu, niż pozwalać im rzucać się w wir świata, gdzie naraża się je na niebezpieczeństwo i na nieszczęście moralnej degradacji. Migracja ze wsi do miast jest plagą, pochłaniającą więcej ofiar niż dżuma. Rodzice, trzymajcie swoje dzieci przy sobie, a jeżeli jest to niemożliwe, niech was opuszczają jedynie pod warunkiem, że zostaną przekazane w dobre ręce, które potrafią je strzec i ochraniać.
Jeżeli mówimy, że trzeba zatrzymywać dzieci pod ojcowskim dachem, to chodzi tu o to, by przebywały pod opiekuńczym okiem rodziców, które ich chroni. Tym bardziej więc rodzice nie powinni uciekać z domu. Jesteś ojcem, masz ojcowskie serce, więc jak możesz cieszyć się szczęściem, którego nie dzielisz ze swoją żoną i dziećmi? Może cierpienie zagościło w twoim ognisku domowym i twoja obecność mogłaby je złagodzić. Jak więc możesz gdzie indziej się pocieszać, skoro wiesz, że twoja żona i dzieci płaczą? Płacząc wraz z nimi, osuszałbyś ich łzy. Cierpienie kiedyś przyjdzie także na ciebie i pewnego dnia przygniecie cię choroba. Czy wtedy twoi przyjaciele od rozrywek przyjdą do ciebie, kiedy już nie będziesz mógł pójść do nich? Czy będą cię pielęgnować w chorobie? Czy nie zdajesz sobie sprawy z tego, że tylko w swojej rodzinie i w swoim domu możesz oczekiwać troski i opieki? Czyż zatem, opuszczając ją, uczysz swoich domowników obowiązków względem ciebie?
Wszystko przemija na tym świecie, ale radości rodzinne są zawsze najtrwalsze. Każdy rozsądny człowiek użali się nad losem sieroty i starca, który pochował wszystkie swoje dzieci. Jakże więc można samemu wystawiać się na takie niebezpieczeństwo, opuszczając swoją rodzinę, albo się z niej wyłączając? Żyjmy więc chętnie w kręgu naszych najbliższych i ceńmy sobie ich towarzystwo ponad wszelkie inne. Czyż to nie oni najbardziej nas kochają? Czy nie oni mają prawo do naszych szczególnych uczuć? Dlaczego więc szukamy innych osób, co przynosi zmartwienie rodzinie i nam samym zgubę? Trzymajmy się tych których kochamy, gdyż oddalając się od nich narażamy na niebezpieczeństwo również ich zbawienie.
Najskuteczniejszym środkiem do pogłębienia miłości rodzinnej jest przebywanie w tym schronisku cnoty szczególnie w czasie wielkich świąt chrześcijańskich, jak Wielkanoc czy Boże Narodzenie, następnie w święta rodzinne, jak chrzest dzieci, patronalne święto któregoś z członków rodziny, w pierwszy dzień roku, we wszystkie niedziele. Te radości domowe przyczyniają się w dużym stopniu do umiłowania religii i samej rodziny, byleby tylko unikać wszelkich nadużyć w jedzeniu, piciu, w rozmowach, śpiewach. Niech to wszystko będzie godne chrześcijańskiego ogniska domowego.
Chrześcijańska matka potrafi wykorzystać pełen życzliwości spryt, aby zatrzymać przy sobie małżonka i swoje dzieci, ofiarując im w niedzielę troskliwie przygotowany posiłek i zapraszając jakiegoś wierzącego gościa, którego obecność będzie miła dla wszystkich.
Powyższe rozważania odnoszą się nie tylko do rodzin świeckich, ale również do rodzin zakonnych. Każda osoba zakonna powinna kochać swoją wspólnotę bardziej niż wszystkie inne. Powinna upatrywać swoje szczęście żyjąc i umierając w niej, nigdy jej nie opuszczając, chyba że posłuszeństwo będzie tego wymagać. Powinna czuć się jak na wygnaniu wówczas, gdy nie znajduje się we wspólnocie swoich braci lub sióstr. Z dala od nich narażamy się na różne niebezpieczeństwa, a wśród nich znajdujemy dobry przykład, pokój i bezpieczeństwo.
Przykład - Racine
Jeden z najsławniejszych poetów francuskich, Jean Racine, został zaproszony na obiad w doborowym towarzystwie przez księcia Kondeusza, Burbona, właśnie wtedy, gdy powrócił do swojej rodziny po ośmiodniowej nieobecności. Żona przyrządziła potrawę z karpia dla uczczenia jego powrotu. Poeta więc wymawiał się wobec książęcego wysłannika od tego zaproszenia.
Na próżno poseł argumentował, że jego pan i inni szlachetni współbiesiadnicy będą niezadowoleni, gdyż bardzo liczyli na obecność poety. Racine odpowiedział: "To jest niemożliwe. Widzicie tego karpia? Czy sądzicie, że mógłbym zasmucić moją żonę i moje biedne dzieci, którzy chcieli mnie ugościć i byliby pozbawieni największej przyjemności, gdyby musieli jeść tę rybę beze mnie"?
Niech ten przykład skłoni do zastanowienia tych, których biesiady, rozrywki i towarzystwa tego świata wyrywają z grona rodziny i z objęć ich dzieci.
Źródło: Jean Berthier MS, Kult i naśladowanie Świętej Rodziny, Ciechocinek 2003.