Zatrzymamy się ponownie przez chwilę na ważniejszych wypowiedziach papieża Leona XIII: "Każdy wie, że dobrobyt, zarówno prywatny, jak i społeczny zależy przede wszystkim od moralnej postawy rodziny. Im głębiej cnota zapuści korzenie pod dachem domu rodzinnego, tym łatwiej rodzice wpoją słowem i przykładem nakazy religii w serca swych dzieci i tym obfitsze owoce osiągnie z tego dobro publiczne".
Jest rzeczą oczywistą, że jeżeli uświęcimy każdego poszczególnego człowieka, będziemy mieć święte rodziny, a jeśli uświęcimy wszystkie rodziny, wówczas całe społeczeństwo składające się ze świętych jednostek i rodzin stanie się chrześcijańskie i święte. Podobnie jak źródła tworzą strumienie i rzeki, tak też rodziny tworzą narody. Dlatego właśnie nasz Pan, Odnowiciel życia społecznego, z 33 lat przeżytych na ziemi aż 30 spędził w domu nazaretańskim, dając w ten sposób światu przykład życia rodzinnego, co stanowiło wielki wkład w zbawienie całej ludzkości. Powtarzam to jeszcze raz, że jeśli rodziny nie mają wiary i nie spełniają praktyk religijnych, wszelkie próby i wysiłki zmierzające do naprawienia ładu społecznego, będą miały tylko pozorny efekt, albo żaden. Może się zdarzyć, że za pomocą różnych eksperymentów uda się wyhodować na drzewie nie mającym korzeni kilka liści lub nawet kwiatów, ale daremnie moglibyśmy spodziewać się dojrzałych owoców. Społeczeństwo bez rodzin chrześcijańskich jest jak drzewo bez korzeni, lub jak takie, którego korzenie są zbutwiałe i nie czerpią już z ziemi odżywczych soków. Kiedy społeczeństwo chce się wyleczyć z gnębiącej je choroby, powinno zwrócić swoje oczy na Świętą Rodzinę. Posłuchajmy jeszcze Najwyższego Pasterza, czujnego Stróża Kościoła, który z wysokości swego papieskiego tronu obserwuje wszystko i dostrzega skąd nadchodzi nieprzyjaciel. Może więc nas ostrzec: "Pycha, która prowadzi do wyrzeczenia się wiary w Boga i jest źródłem wszystkich grzechów, wznieciła kiedyś walkę w niebie a na ziemię przyniosła śmierć i wszelkie zło, obecnie dąży do zburzenia ładu społecznego, burząc wszelki autorytet boski i ludzki. Kiedyś hasłem: będziecie jako bogowie" uwiodła naszych pierwszych rodziców, proponując im zakazany owoc, dzisiaj zaś obietnicą samowoli, rozkoszy, bogactwa, popycha ludzi do burzenia wszystkiego, podnieca zmysły, rozbudza do tego stopnia żądze, że jedynie boska moc potrafi to wszystko powstrzymać, uśmierzyć i przywrócić należyty porządek, gdyż tylko ona jest wystarczająco potężna.
Aby więc uzyskać od Najwyższego tę zmianę, dla której nie wystarcza żaden cud w porządku naturalnym, najodpowiedniejszym środkiem jest szczególny kult Świętej Rodziny, który rozpoczął się przed kilku laty w Belgii i otrzymał pochwały i poparcie biskupów oraz samej Stolicy Apostolskiej. Jeżeli dostrzegamy w Najświętszej Rodzinie przykłady wszystkich cnót przeciwnych obecnym nieporządkom, jaśniejące przedziwnym blaskiem, wówczas ten szczególny kult, jaki oddajemy Jezusowi, Maryi i Józefowi, zaprowadzi nas do Boga, źródła mocy i wszelkiego ładu. Prowadzi nas za pośrednictwem tych Osób, które są Mu najdroższe wśród wszystkich mieszkańców królestwa niebieskiego i dlatego One otrzymały pieczę nad skarbami Jego miłosierdzia”.
Tak pisał Papież w Breve z dnia 4 kwietnia 1880 roku skierowanym do Bractwa Świętej Rodziny w Limerick, w Irlandii. Sygnalizował niejednokrotnie jak wielkim niebezpieczeństwem naszych czasów jest socjalizm, który zasługiwałby raczej na miano antysocjalizmu, prowadzi bowiem do zburzenia całego porządku społecznego. Trzeba być bardzo naiwnym żeby wierzyć, że człowiek żyjący od początku istnienia świata w społeczności, nie potrafił znaleźć odpowiedniej formy ustroju społecznego, i dopiero teraz ją otrzyma, i to nie od Boga, ani od Jezusa Chrystusa, lecz od strajkujących robotników i ich przywódców, którzy ich oszukują, żeby robić ich kosztem własne interesy twierdząc, że podział dóbr będzie początkiem powszechnego dobrobytu. Już od dawna wszystko na ziemi, za wyjątkiem pustyń, zostało podzielone pomiędzy ludzi. Teraz nie ma już żadnych dóbr na ziemi, które byłyby do zabrania.
Jeżeli chodzi o zabieranie innym tego co posiadają, nie jest to socjalizm, ale grabież na wielką skalę, jaką rzekomy socjalizm chce wprowadzić. Prawo własności jest uznawane zarówno przez prawo ludzkie, jak i przez prawo naturalne. Człowiek ma swoje potrzeby, ale ma również ręce, aby im zaradzić. Jeżeli własną pracą zdobył konieczne dobra i legalną zapobiegliwością zapewnił przyszłość sobie i swoim dzieciom, a ktoś wydziera mu owoc jego potu, wówczas krzywdzi go na korzyść tych, którzy nic nie robili. Można dać światu godny pozazdroszczenia dobrobyt, jeżeli rozwinie się rynek pracy, przemysł i majątek narodowy, ukazując pracowitość człowieka jako najlepszy sposób na zapewnienie mu bytu, którego pozbawia go państwo lub nieuczciwi pracodawcy, zabierając mu owoc jego pracy. Tych, którzy nic nie robią, trzeba przekonać o konieczności pracy i o tym, że to, co ludzie zarobili swoim wysiłkiem lub legalną zapobiegliwością, należy do nich lub też do państwa, które powinno sprawiedliwie dzielić dochód. Z doświadczenia wiadomo że ci, którzy najbardziej domagają się socjalizmu, do pracy zabierają się tylko wtedy, gdy jest sposobność obrabowania tych, którzy uczciwie czegoś się dorobili.
Jeżeli dokona się już tego "sprawiedliwego" podziału, to jak długo trwać będzie równość, którą się wprowadzi? Jak długo zachowają swoją część, a raczej część ukradzioną innym ci, którym usiłuje się rozdawać cudzą własność? Czy nie roztrwonią oni tego wszystkiego jeszcze przed wieczorem tego szczęśliwego dnia? Łatwo odgadnąć, na jaki cel to obrócą. Należałoby następnego dnia od nowa rozpoczynać dzielenie. Iluż ludzi mogłoby być zatrudnionych do tego nieustannego dzielenia? Każdy z dzielących troszczyłby się jedynie o to, aby zapewnić sobie najlepszą cząstkę. Kto wykonywałby wtedy różne prace publiczne, kto zajmowałby się przemysłem i handlem? Takie to szczęście publiczne i dobrobyt usiłuje wprowadzić socjalizm. Kto żywi podobne złudzenia, ten śni na jawie. Należy się dziwić, że są ludzie dający wiarę takiej niemoralnej doktrynie. Nazywamy ją niemoralną, ponieważ łamie prawo własności oparte na prawie naturalnym, potwierdzone przez boskie prawo Dekalogu. W słowach "Nie kradnij" zabrania Bóg zabierania człowiekowi jego własności.
Wszystko, cokolwiek postanowiliby prawodawcy tego świata wbrew temu prawu, będzie krzywdzące i nielegalne, gdyż żaden autorytet ludzki nie może stawać ponad Bożym autorytetem. Państwo nie jest właścicielem dóbr poszczególnych obywateli. Jeżeli państwo chce ich użyć do celów publicznych może to zrobić pod warunkiem wypłacenia odpowiedniego odszkodowania właścicielowi. W przeciwnym razie będzie to rabunek.
Daremne jest też ustanawianie praw maskujących niesprawiedliwość. Takie prawa byłyby niesprawiedliwością, a więc byłyby niegodziwe i nieważne. Ich realizacja byłaby występkiem. Bóg - Prawodawca, w swojej nieskończonej dobroci i mądrości dał ludziom prawa dla społecznego szczęścia. Dlatego każde prawo, sprzeczne z prawem Bożym, prowadzi do burzenia pokoju publicznego i samego społeczeństwa. Powinien to rozumieć każdy rozsądny człowiek, ale niestety, namiętności zaślepiają.
Żądza dobrobytu sprawia, że zapomina się o rozsądku. Zazdrosnym okiem spogląda się na tych, którym przypadły w udziale dobra ziemskie i chciałoby się je zabrać za wszelką cenę dla siebie, ponieważ nie zna się wartości dóbr niebieskich, które domagają się od nas pewnych wyrzeczeń i powodują cierpienie. Ludzie nie mają odwagi rzucić się na własność bliźniego raczej z obawy przed ludzką karą, a nie boską, dlatego usiłują zatwierdzić i zalegalizować niesprawiedliwość, aby ją bezkarnie popełniać. Na tym polega cały sekret powodzenia doktryny socjalizmu, który stanowi niebezpieczeństwo dla Europy i świata.
Kościół nie dlatego zwalcza tę doktrynę, żeby bronić swoich dóbr, które i tak już w większości przepadły w czasie różnych rewolucji. Kościół przyzwyczaił się żyć w katakumbach, a jego nadzieje nie są skierowane ku tej ziemi. Jeżeli Bóg zabraniający kradzieży jest Ojcem, to Kościół jest Matką, która nie chce zguby swych dzieci ani zagłady tych narodów, które Bóg oddał mu w dziedzictwo i które ma prowadzić do życia wiecznego, do którego sam zmierza. Wielcy tej ziemi często o tym zapominają, Papież ukazując socjalizm jako wielkie zło i błąd, które trzeba zwalczać, czyni to dla powszechnego dobra. Ci, którzy pozwalają tej pladze przenikać do umysłów, sami pierwsi staną się jej ofiarami. Historia uczy nas, że szafoty i gilotyny przeznaczone są także dla panujących i królów.
Zapomniałem się... Chciałem jedynie ostrzec przed plagą socjalizmu tych dobrych ludzi, którzy będą czytać tę książkę i dlatego bardzo ich proszę, by patrzyli na Jezusa, Maryję i Józefa.
Jezus, nasz Bóg, mógł nosić na swej głowie wszystkie korony świata, posiadać wszystkie pałace i wszelkie skarby. Wolał jednak narodzić się w stajence, wzrastać na wygnaniu i pracować w pocie czoła jako zwykły robotnik. Przez to wysłużył nam wielkie bogactwo łaski i nadzieję szczęścia w niebie. Czy my nie moglibyśmy znosić z miłości do Niego tego, co On tak chętnie przyjął z miłości ku nam. Kochać podobnie jak On pracę, trudy, cierpienie, niedostatek przez kilka dni, miesięcy, lat, aby przygotować sobie szczęśliwą wieczność i chwałę w towarzystwie Boga? Bogacze naszych czasów! Czy nie zdobędziecie się na taką wspaniałomyślność, aby z tego co wam zbywa, a czego nie zużyjecie do śmierci, ulżyć niedoli swoich braci, by naśladować naszego Mistrza, który tak obficie obdarzył was tymi darami? Najlepszy użytek jaki można zrobić z naszych bogactw, to wyrzeczenie się ich z miłości do Boga. Nie odmawiajmy przynajmniej dawania z nich jałmużny, by nabyć sobie za nią Królestwo niebieskie. Jeżeli rozważymy z wiarą przykłady Świętej Rodziny, nie będzie nam trudno oderwać się od ziemi i zdobyć się na wspaniałomyślność względem ubogich.
Dobrze rozumiany kult Świętej Rodziny przyniósłby ulgę i radość ubogim, ubogaciłby w zasługi tych, którzy są bogaci w dobra tej ziemi, usunąłby bariery dzielące różne klasy społeczne, złączyłby chrześcijańską społeczność więzią miłości, która daje szczęście na ziemi i w niebie.
A więc wszyscy, którzy mają jakiś wpływ na losy tego świata, niech zechcą to zrozumieć i uświadomią swoje otoczenie, że postępując w ten sposób, krzewią prawdziwy kult Świętej Rodziny. W Niej znajdujemy właśnie autentyczny socjalizm, jakiego wzór dał nam sam Bóg i którego uczy Kościół. Jest to socjalizm, który respektuje wszelkie prawa i każe spełniać wszystkie obowiązki. Pozostaje w zgodzie z Bożym porządkiem i nie przeszkadza w budowaniu pokoju między narodami. Jest pokojem ładu i stabilizacji.
Źródło: Jean Berthier MS, Kult i naśladowanie Świętej Rodziny, Ciechocinek 2003.