Cnota ta jest nieodłączną towarzyszką miłości. Poskramia gniew i przy pomocy słów, wyrazu twarzy lub przez swoją postawę zapobiega jego wybuchowi. Łagodzi nieporozumienia, kłótnie, obraźliwe słowa, bolesne zarzuty i niewłaściwe maniery, uprzyjemnia stosunki międzyludzkie i jednoczy wszystkich ze sobą przez wzajemne oddanie i poszanowanie wszystkich.
Gdzież można znaleźć doskonalszy wzór tej cnoty, jak nie w Świętej Rodzinie? To właśnie na Chrystusie spełniło się proroctwo Izajasza: "Nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zgasi knotka i nikłym płomyku" (Iz 42,2-3). Św. Jan, chcąc Go przedstawić Żydom, określił Go słowami: "Oto Baranek Boży"; sam zaś Boski Zbawiciel będzie mógł powiedzieć swoim Apostołom: "Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem".
Św. Bernard powiedział o Najświętszej Dziewicy: "Nie ma w Niej nic surowego ani wzbudzającego lęk. Jest cała samą godnością, jak gdyby chciała wszystkim ofiarować mleko i wełnę. Przeczytajcie uważnie wszystkie stronice Ewangelii, i jeżeli znajdziecie tam jakieś surowe słowo pochodzące z ust Maryi i jakiś lekki znak wzburzenia, będziecie mogli Jej nie dowierzać i obawiać się zbliżenia do Niej. Pewne jest jednak, że znajdziecie w Niej tylko to, co jest pełnią miłości, łaskawości, łagodności i miłosierdzia. Wyraźcie więc wdzięczność Temu, który w swojej nieskończonej dobroci dał nam taką Pośredniczkę, w której nic nie może budzić nieufności, i która otwiera wszystkie skarby swego miłosierdzia, by każdy czerpał z tej pełni. Więzień może znaleźć u Niej wolność, chory zdrowie, strapiony pociechę, grzesznik przebaczenie, sprawiedliwy łaskę wytrwania, tak, aby nikt nie był pozbawiony Jej dobroczynnego ciepła". Kościół także zwraca się do Maryi w słowach: "O Dziewico sławna i pokory wzorze, wyzwolonym z winy daj żyć w pokorze".
A co możemy powiedzieć o świętym Józefie? Bóg z całą pewnością jedynie o Mojżeszu powiedział, że był najłagodniejszym z ludzi, Józefa bowiem nie było jeszcze na ziemi. Nie było w nim bowiem nic surowego, nic gorzkiego, żadnej niecierpliwości; przeciwnie, jedynie spokój, zrównoważenie, łagodność w słowach, delikatność w postępowaniu, uprzejmość w zachowaniu - jak przystało temu, który zajmował miejsce Boga w Świętej Rodzinie. Jako głowie rodziny, do którego należy troska o wszystkie sprawy, przystoi łagodność. Pismo święte mówi: "Nie bądź jak lew we własnym domu: nie podejrzewaj domowników z urojonych przyczyn" (Syr 4,30). Nie w ten sposób uczy się kochać ludzi i wzbudza zaufanie, które jest bardzo potrzebne do wychowania i kształtowania ludzi. Jest niewątpliwie obowiązkiem rodziców, gospodarzy i przełożonych upominanie i poprawianie tych, za których ponoszą odpowiedzialność, ale jeżeli upomnieniom towarzyszy złość, zamiast leczyć rozgoryczają one tylko. Jeżeli ten, którego chcemy upomnieć, jest zbyt zbulwersowany lub też nas samych ogarnia gniew, trzeba sprawę odłożyć do uspokojenia.
Jeżeli mamy do czynienia z ludźmi porywczymi, gdy chcemy upominać skutecznie, należy być panem siebie i nie odpowiadać na zniewagi ostrymi słowami. "Odpowiedź łagodna uśmierza zapalczywość, słowo raniące pobudza do gniewu" (Prz 15,1). "Błogosławieni cisi, albowiem oni posiądą ziemię" (Mt 5,4).
Jaką ziemię posiądą ludzie cisi? Ponieważ nie niepokoją innych, pozwala się im spokojnie posiadać dobra tego świata, które przypadną im w udziale. Jest to wyjaśnienie św. Jana Chryzostoma. Św. Bernard natomiast mówi, że posiądą ziemię ich serca. Ponieważ są panami swoich poruszeń, posiądą serca innych ludzi, zyskując sobie ich uczucia; pewniejsze jest jednak to, że posiądą ziemię żyjących czyli niebo, gdyż ziemia którą zamieszkujemy jest mieszkaniem umierających.
Chrystus powiedział: "Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem będą nazwani synami Bożymi" (Mt 5,9). Odznaczają się oni szczególnym podobieństwem do Tego, którego Pismo święte nazywa Bogiem pokoju. Są szczególnie umiłowani, ponieważ są podobni do Jednorodzonego Syna Bożego, który przyszedł na ziemię pojednać grzeszników ze swoim Ojcem. Jego to Izajasz nazywa Księciem pokoju. Posiądą również wieczne dziedzictwo i w niebie będą dziećmi Bożymi w jeszcze pełniejszym tego słowa znaczeniu.
Szczęśliwe są więc rodziny, w których dzięki naśladowaniu łagodności Jezusa, Maryi i Józefa, panuje pokój i jedność; gdzie rodzice i przełożeni działają stanowczo, gdyż do tego mają pełne prawo i są do tego zobowiązani, ale z dobrocią, bez gniewu i kaprysów; gdzie dzieci wychowują się w zaufaniu do swoich rodziców i w jedności między sobą; gdzie wszyscy wybaczają sobie swoje błędy bez przykrych wyrzutów.
Szczęśliwe są wspólnoty zakonne, z których zostały wyeliminowane wszelkie nietaktowne odruchy, kłótnie i zawzięte spory: spełniają się na nich słowa Psalmisty: "Pokorni natomiast posiądą ziemię i będą się rozkoszować wielkim pokojem" (Ps 37,11).
Przykład - Święty Franciszek Salezy
Święty ten uchodzi słusznie za wzór chrześcijańskiej łagodności, dla osiągnięcia której pracował nad sobą ponad dwadzieścia lat. Udało mu się to w takim stopniu, że nawet największe zniewagi nie zdołały wywołać u niego objawów niecierpliwości.
Pewien szlachcic, który go nienawidził, przyprowadził pewnego dnia pod jego okno swoją służbę i psy, ażeby obelgami i szczekaniem wyprowadzić Świętego z równowagi. Sam wszedł do jego pokoju i zaczął obrzucać go najgorszymi obelgami. Święty tylko słuchał i nie powiedział ani słowa. Człowiek ten wziął jego milczenie za pogardę, a ponieważ nie potrafił już okazać większej wściekłości, wycofał się. Przyjaciele Świętego dziwili się, że potrafił znieść to wszystko z takim spokojem. Odpowiedział im: "Zawarłem z moim językiem przymierze. Uzgodniliśmy, że nie wypowie żadnego słowa, gdy moje serce będzie wzburzone. A czymże mógłbym skuteczniej zwyciężyć jego gniew, niż swoim milczeniem?" Istotnie, jeśli ktoś nie potrafi odpowiedzieć z humorem na obraźliwe słowa, niech lepiej milczy.
Jeden z jego biografów stwierdza, że nigdy nie widział pana, który traktowałby swoją służbę lepiej niż on i który byłby przez służbę bardziej kochany. Nigdy nie powiedział im nic takiego, co mogłoby ich zasmucić. Kiedy wydawał polecenia, odnosiło się wrażenie, że o coś ich prosi. Na ich pozdrowienia odpowiadał tak, aby okazać im swoją miłość. Zawsze obawiał się, żeby ich nie przeciążać. Kiedy był zmuszony kogoś zganić lub okazać mu swoje niezadowolenie, czynił to zawsze bez żadnego gniewu.
Oto bardzo charakterystyczny przejaw: Świętego odwiedził pewien hrabia. Rozmowa przeciągnęła się aż do późnej nocy. Służba nie przyniosła światła. Kiedy hrabia chciał odejść, biskup wziął go pod rękę i sprowadził po schodach do drzwi wejściowych, gdzie spotkał służbę rozmawiającą ze sługami hrabiego. Swoją naganę dla nich wyraził słowami: "Najlepszym dowodem szacunku dla nas byłby dzisiaj kawałek świecy".
Źródło: Jean Berthier MS, Kult i naśladowanie Świętej Rodziny, Ciechocinek 2003.