3/ Miłość Boga

Miłość Boga jest celem wszelkiego prawa, doskonałością każdej istoty obdarzonej rozumem, a może stać się arcydziełem w życiu człowieka i anioła. Jednak, nigdzie na ziemi Bóg nie był i nie będzie tak miłowany, jak w Świętej Rodzinie. Jezus, jako Bóg, kocha swojego Ojca wieczną i nieskończoną miłością. Jego ludzka dusza w czasie ziemskiego życia oglądała bezpośrednio doskonałości Boga w sposób o wiele doskonalszy niż aniołowie. Miłowała je wprawdzie w sposób wolny, ale z takim żarem i tak zasługująco, jak żadna istota nie potrafiłaby miłować. Jezus żyje jedynie dla swego Ojca i ku Niemu wznosi wszelkie pragnienia swego serca. Kiedy mówi, pracuje i cierpi, czyni to dla chwały swojego Ojca, by wypełnić Jego wolę. Sam powiedział: "Moim pokarmem jest pełnić wolę mojego Ojca i doskonale wykonywać Jego dzieło. Czynię zawsze to, co się Jemu podoba".

Po Jezusie nikt nie znał Boga lepiej niż Maryja. Ona od swego Niepokalanego Poczęcia była wyposażona w nadzwyczajne łaski. Odtąd kochała tylko Boga i wciąż wzrastała w Jego miłości. Jakże bardzo jednak pomnożyła się Jej miłość, kiedy za sprawą Ducha Świętego poczęła w swym łonie Tego, którego Ojciec rodzi przez całą wieczność. Odtąd Jej serce stało się płomieniem miłości roznieconym przez obecność Jezusa. Maryja kochała Jezusa jako Boga i Stwórcę, a jednocześnie jako swego Syna. Jej życie było jednym nieprzerwanym łańcuchem aktów miłości Boga. Ogrom tej miłości, nie mogąc się pomieścić w śmiertelnym ciele, spowodował śmierć Najświętszej Dziewicy.

Św. Józef miał również szczęście przebywać prawie trzydzieści lat z Jezusem i Maryją. Nic więc dziwnego, że i w jego sercu rozpaliła się podobna miłość. Dlatego Ojciec niebieski, pochylając się z wysokości nieba nad stajenką betlejemską i nad warsztatem w Nazarecie, mógł powiedzieć: Oto moja umiłowana rodzina. Nawet wśród Cherubinów i Serafinów nie znalazłem tyle miłości, co w Niej, dlatego bardzo sobie w Niej upodobałem.

Szczęśliwe są więc rodziny i wspólnoty zakonne, w których Bóg jest miłowany ponad wszystko. Napisane jest bowiem: "Miłuję tych, którzy Mnie miłują". Miłość Boga jest źródłem wszelkiego dobra. Ona zakrywa mnóstwo grzechów. Trzeba więc, aby Bóg był miłowany z całego serca. On na to zasługuje. Od Niego posiadamy wszystko czym jesteśmy: życie, zdrowie, dobra materialne, światło oświecające nasze oczy, powietrze odświeżające nasze płuca, wodę, która zaspakaja nasze pragnienie, chleb który nas żywi, rodziców i przyjaciół, którzy nas kochają. Wszystko pochodzi od Boga, który daje nam to wszystko bezinteresownie, bez żadnej naszej zasługi i bez żadnego zobowiązania ze swojej strony. On nas nie potrzebuje, ponieważ nie jesteśmy zdolni dodać czegokolwiek do Jego doskonałości i szczęśliwości. A więc jedynie z miłości napełnia nas dobrami, a przez to każe nam je doceniać. Gdybyśmy rozumieli wielkość Boga i Jego nieskończoną dobroć, z jaką troszczy się o nas, wzruszalibyśmy się do łez z wdzięczności za jedna kroplę wody.

Nie zadowala się On jednak udzielaniem nam dóbr materialnych i innych dóbr naturalnych. Udziela nam również darów, których wartość przekracza naszą zdolność pojmowania. Dał nam swoją łaskę, która stanowi uczestnictwo w Jego boskiej naturze, a która. przygotowuje nam chwałę, czyli udział w szczęśliwości samego Boga. Będzie ona polegała na oglądaniu w niebie Stwórcy oczyma naszej duszy. Wejdziemy w posiadanie doskonałości Bożych i będziemy radować się Jego szczęściem. Aby nam zapewnić tę łaskę, Syn Boży stał się człowiekiem, cierpiał, umarł na krzyżu i pozostawił nam w Eucharystii swoje Ciało i Krew, godny uwielbienia Chleb aniołów, który podtrzymuje w nas życie nadprzyrodzone. Dał nam również swoją Matkę, Najświętszą Maryję, by była naszą Matką, by nas otaczała opieką i broniła przed atakami nieprzyjaciół naszego zbawienia, oraz aby nas prowadziła do nieba.

Pozostawił nam swój Kościół, aby nam przekazywał Jego naukę, którą przyniósł na ziemię; żeby nas prowadził przy pomocy swoich praw i kierował nami przez swoich pasterzy. Czyż nie mógłby nam powiedzieć z całą szczerością: "Co mógłbym jeszcze uczynić, a czego nie uczyniłem?" Czy człowiek miałby odwagę zapytać Boga, co On uczynił bez zanoszenia do Niego próśb? Miałby chyba serce tygrysa ten, kto nie kochałby tak wielkiego dobroczyńcy! Boże, mój Ojcze, gdybym miał zapomnieć o Twoich dobrodziejstwach, niech raczej zapomnę o sobie samym! Kocham Cię z całego serca, ale nie tylko z powodu dóbr, których mi udzieliłeś, ale przede wszystkim ze względu na Twoje doskonałości.

Miłość do Boga, która uwzględnia tylko Jego dary, jest w rzeczywistości zbyt interesowna. Bóg jest łaskawy niezależnie od udzielanych dobrodziejstw. Posiada On w sobie doskonałości zdolne zachwycić każdy umysł, a wieczność nie będzie zbyt długa na podziwianie i wysławianie Jego dobroci, miłosierdzia, sprawiedliwości, świętości, wiedzy, mądrości i nieskończonej doskonałości. Ci, którzy nie kochają Ciebie, mój Boże, nie mają ani dobrego smaku, ani czułego serca. Pozbawiają się tym samym tego, co przynosi człowiekowi największą chwałę w tym i w przyszłym życiu. Kochają ziemię, złoto i srebro, stworzenia, które jutro śmierć zamieni w proch, a nie chcą kochać Ciebie mój Boże, Najwyższe Dobro, w porównaniu z którym wszystkie stworzenia są tylko ziarnkiem prochu!

Jaki wstyd dla człowieka, którego tak wywyższyłeś i uzdolniłeś do podnoszenia oblicza i wpatrywania się w niebo, że odwraca się od Ciebie, a swoje uczucia kieruje ku znikomości nietrwałych dóbr! Św. Augustyn powiedział: "Jeżeli kochacie ziemię, jesteście ziemią, jeżeli kochacie Boga, stajecie się jakby bogami, ponieważ dusza utożsamia się z tym, co kocha. To jest prawdziwą chwałą człowieka, a jednocześnie jego szczęściem, jeżeli przez miłość wznosi się do Boga, obejmuje Go i jednoczy się z Nim. Uczyniłeś nas dla Siebie, Panie, i niespokojne jest nasze serce, dopóki nie spocznie w Tobie”. Chciwcy, czy wasze złoto dało wam. pokój serca? Prowadzący rozwiązłe życie, czy znaleźliście prawdziwą radość w waszej zmysłowości? Jakże nietrwałe są przyjaźnie ludzkie, które może zerwać nie tylko śmierć, ale nawet najmniejsze podejrzenie. Jak mogłyby nam one zastąpić przyjaźń z Bogiem? Salomon zasmakował we wszystkich rozkoszach tego świata, ale w końcu musiał zawołać: "Marność nad marnościami, i wszystko marność", a święci Ojcowie Kościoła podkreślali: "za wyjątkiem miłowania Boga i służenia Jemu samemu".

Miłowanie Boga to najtrwalsze dobro, a zarazem wypełnienie największego obowiązku chrześcijańskiego: "Będziesz miłował Pana, Boga twego, z całego serca, z całej duszy i ze wszystkich sił swoich". To jest źródło wszelkich zasług. Bez miłości dusza jest martwa i niezdolna do spełniania aktów godnych niebiańskiej nagrody. Św. Paweł mówi: "Gdybym posiadał wszelką wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym" i nie posłużyłoby mi to do niczego. Bez miłości nie można zasłużyć na niebo. Każdy akt miłości zasługuje na życie wieczne, jak mówi św. Tomasz z Akwinu. W konsekwencji ogromne skarby zasług nagromadzili ci, którzy pomnażali akty miłości Boga i z miłości ofiarowali Mu wszystkie swoje cierpienia, trudy i uczynki.

Niech więc nic tak nie leży chrześcijańskim rodzicom na sercu, jak rozpalanie w sercach dzieci miłości do Boga. Niech ci, którzy stoją na czele wspólnot zakonnych i parafii chrześcijańskich, angażują całą swoją gorliwość, aby zaprowadzić królestwo Boże we wszystkich ludzkich sercach. Światu ZAgraża zguba, ponieważ ostygła w nim miłość. Rozpalić ten boski płomień, znaczy ocalić dusze, odrodzić rodziny i przekształcić społeczeństwo.

Przykład - Rajmund Lallus

Rajmund Lallus prowadził poprzednio rozwiązłe życie, marzył tylko o światowych miłostkach i opiewał je w swoich wierszach. Zapłonął szaloną namiętnością do pewnej damy dworu, kobiety cnotliwej i pięknej. Chcąc być przez nią podziwiany dosiadł pewnego razu pięknego konia. Gdy ona nie zwróciła na niego uwagi i weszła do kościoła, Lallus, żeby się jej pokazać, ośmielił się wjechać na koniu do świątyni. Został z niej wypędzony przez wiernych. Dama zaś, chcąc go wyleczyć z występnej namiętności, pokazała mu okropnego raka, na którego cierpiała i powiedziała do niego: "Nieszczęśliwcze, czy widzisz co kochasz i gubisz swoją duszę?" Lallus był wstrząśnięty i opamiętał się. Bóg oddziałując na jego serce, pociągnął go do swej miłości. Sprzedał wszystkie swoje dobra, pieniądze rozdał ubogim, a sam udał się na pustkowie, gdzie poświęcił się całkowicie miłości Bożej. Odtąd mówił tylko, że Bóg bardzo kocha ludzi.

Kiedy go pytano skąd pochodzi, odpowiadał że z miłości Bożej; na pytanie dokąd zmierza, odpowiadał, że do miłości Bożej.
Wstąpił do III Zakonu św. Franciszka i przemierzył Francję, Hiszpanię, Włochy, Grecję i północną Afrykę, głosząc kazania o miłości Bożej. W Afryce został przez muzułmanów skazany na tortury.

Kiedy człowiek nie kocha Boga, żyje jak szaleniec, a jego namiętności panują nad nim. Gdy raz zapłonie prawdziwą miłością Boga, wkrótce zakorzenią się w nim wszystkie pozostałe cnoty.

Źródło: Jean Berthier MS, Kult i naśladowanie Świętej Rodziny, Ciechocinek 2003.