4/ Umiłowanie posłuszeństwa woli Bożej

Jeżeli miłość jest szczera, chętnie podporządkowuje się woli tego, kogo kocha. Pragniemy czynić to, co się jemu podoba, bardziej niż to, co odpowiada naszym własnym pragnieniom. Złudzeniem jest więc twierdzenie, że kocha się Boga, jeżeli nie zachowuje się Jego przykazań. Zbawiciel powiedział: "Nie ten, który mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa niebieskiego, ale ten, kto wypełnia wolę mojego Ojca" oraz: "Ten kto zna moje przykazania i zachowuje je, ten Mnie miłuje". Doskonałość posłuszeństwa woli Ojca wynika z miłości i sama staje się aktem najdoskonalszej miłości. W taki to właśnie sposób była posłuszna Bogu Święta Rodzina.

Nie ulega wątpliwości, że Chrystus Pan czynił wszystko z miłości do swego Ojca niebieskiego. Dowodzą tego cytowane już teksty. List do Hebrajczyków przedstawia nam Jezusa, który przed swoim przyjściem na świat mówi do Ojca: "Przychodzę, aby pełnić Twoją wolę, Boże. Powiedziałem to, i Twoje prawo jest w moim sercu". Jest ono nie na powierzchni, lecz w głębi mojego serca, ponieważ miłuję Cię ponad wszystkie rzeczy, nawet ponad środki do życia, i jest moją rozkoszą wypełnianie Twojej najdroższej i najbardziej godnej uwielbienia woli, ponieważ jest ona najsłuszniejsza, najmilsza, najmiłosierniejsza i najłaskawsza ze wszystkich.
Maryja i Józef w szkole Jezusa rozpaleni przez Niego miłością do Boga, kochają wraz z Nim wolę Bożą. Z ogromnym zapałem i zaangażowaniem przestrzegają wszystkich przepisów Prawa Bożego. Maryja, najczystsza ze wszystkich dziewic, której dziewictwo zostało jeszcze bardziej uświęcone przez narodzenie Jezusa, poddaje się prawu oczyszczenia, nie dopuszczając nawet możliwości uchylenia się od niego. Idzie z Józefem ofiarować Jezusa w świątyni, wiedząc doskonale, że poświęca Go na ofiarę. Byli oni posłuszni nie tylko Prawu, ale również wszelkim natchnieniom Bożym. Na głos Anioła udają się do Egiptu bez środków do życia, zabierając Boskie Dzieciątko, by Je uchronić przed nienawiścią Heroda. Kiedy niebieski posłaniec powiadomił ich o śmierci tyrana i zachęcił ich do powrotu do ojczyzny, są posłuszni bez wahania.

W tych bolesnych perypetiach nie przyszło im nigdy na myśl, by się skarżyć; Ich serca zjednoczone z Bogiem, zdają się na Jego wolę i wszystkie polecenia Jego Boskiej Opatrzności uważają za przyjemne, mimo trudności jakie one za sobą pociągają. Kiedy objawia się wola Boża, nic nie może Ich powstrzymać i na niczym Im tak nie zależy jak na okazywaniu Bogu miłości przez praktykowanie posłuszeństwa. Przypodobanie się Bogu jest Ich zasadą postępowania, skarbem, odpoczynkiem. W nim widzą swoje szczęście i nic nie potrafi Ich wytrącić z równowagi. Zdani na łaskę Opatrzności Bożej przenoszą się z miejsca na miejsce, zarówno w Ojczyźnie jak i na wygnaniu, nie obawiając się niczego, ani nie przywiązując się do niczego. Są jedynie przywiązani we wszystkim do woli Boga. Na tym polega doskonała miłość.

Wszyscy jesteśmy zobowiązani do posłuszeństwa nakazom Boga. Jedynie szatan i ofiary przez niego zwiedzione, mogą się ośmielić powiedzieć Bogu: "Nie będę Ci służył!" Takie zuchwalstwo w stosunku do najwyższego Pana nieba i ziemi, Króla Królów i najwyższego Prawodawcy zasługuje na gromy Jego gniewu. "Jeżeli chcesz wejść do życia, zachowuj przykazania". Jest to ścisły obowiązek, ale wypełnianie go z miłości do nakazującego Boga - co zawsze praktykowała Święta Rodzina - stanowi doskonałą miłość, która zjednuje nam obfite zasługi. Motywem takiego posłuszeństwa jest pragnienie podobania się Bogu. Dlatego właśnie pełnimy godną uwielbienia wolę Bożą dobrowolnie i z miłości bardziej niż z nadziei nagrody lub obawy przed karą.

Św. Franciszek Salezy pisze: "Jesteśmy świadkami jak młoda dziewczyna z wolnego wyboru i z miłości podporządkowuje się małżonkowi, który z innego tytułu nie miałby nad nią żadnej władzy. W analogiczny sposób kształtuje się uległość naszego serca względem Boga, kiedy wszystkie nasze uczucia składamy w Jego ręce zgodnie z Jego świętą wolą, aby ona skłoniła je do przypodobania się Bogu i kształtowała te uczucia według Jego upodobania, abyśmy podporządkowali się Mu tylko ze względu na Jego nieskończoną dobroć, przez którą On zasługuje, aby każda wola była Jemu poddana. Stąd bierze początek nie tylko zachowywanie, ale również umiłowanie Jego przykazań, które naprawdę są godne miłości. Każdy dar jest miły, jeżeli został ofiarowany przez przyjaciela. Przykazania również stają się przyjemne, jeśli objawia je nam Miłość. Jakże więc miłe jest dla nas to niebiańskie jarzmo, które włożył na nas tak łaskawy Król!

"Kto kocha Boga, kocha również Jego przykazania, im zaś trudniejsze wydaje mu się ich zachowanie, tym bardziej je ceni, gdyż w ten sposób ma więcej sposobności okazania Bogu swojej miłości i oddania Mu większej czci. I jak pielgrzym śpiewający powiększa wprawdzie wysiłek marszu przez wysiłek śpiewu, ale uważa się za pokrzepionego, tak też ten kto kocha Boga, znajduje tyle radości w Jego przykazaniach, że stanowi to dla niego ogromną pociechę w trudzie ich zachowania. Jeżeli się coś kocha, nie sprawia nam to żadnego trudu, a choćby nawet był jakiś trud, to on również będzie kochany. Trud zaprawiony świętą miłością jest przyjemniejszy, podobnie jak smak kwaskowaty od samej słodyczy".
Prawo naszego Boga zostało nam dane przez miłość i właśnie miłość wydaje nam polecenia, aby nas uszczęśliwić. Kochajmy te polecenia taką miłością, na jaką zasługuje Ten, który nam je daje w swojej nieskończonej dobroci.

Nie poprzestawajmy na zachowaniu prawa z miłości do prawa, ale miłujmy również rady, których Bóg nam nie narzuca, ale daje je jako wskazówki. Są dusze mężne, które umiłowały doskonałą czystość aż do oddania życia dla jej zachowania. Inni, za przykładem Boskiego Zbawiciela, woleli raczej życie stracić, niż wykroczyć przeciwko posłuszeństwu. Inni znowu wyrzekli się bogactw i koron, aby za przykładem Chrystusa stać się ubogimi. Mie ulega wątpliwości, że taka miłość, która się na to zdobywa, większa jest niż ta, która zadowala się samym zachowaniem przykazań.

Św. Franciszek Salezy powiedział: "Nie jesteście zobowiązani pod rygorem prawa wspierać wszystkich napotkanych biedaków, ale tylko tych, którzy znajdują się w bardzo wielkiej potrzebie. Nie zaniedbujcie jednak chętnego wspierania, za radą naszego Zbawiciela, wszystkich napotkanych biedaków, zwłaszcza gdy wasza sytuacja i całokształt waszych spraw pozwalają wam na to. Nie jesteście zobowiązani robić żadnego postanowienia, powinniście jednak postanowić coś, co zdaniem waszego ojca duchownego będzie właściwe waszemu własnemu postępowi w miłości Bożej. Możecie dowolnie używać wina, w granicach przyzwoitości, ale zgodnie z radą św. Pawła dla Tymoteusza, używajcie go tylko tyle, ile potrzeba dla dobrego funkcjonowania żołądka.

Cnoty posiadają pewien wymiar doskonałości i zazwyczaj nie jesteśmy zobowiązani do praktykowania ich w stopniu heroicznym. Wystarczy po prostu rozpocząć praktykę tych cnót, a będzie się już w częściowym ich posiadaniu. Postęp w nich i doskonalenie się jest radą a nie wymaganiem. Jednak doskonałe naśladowanie Świętej Rodziny polega na heroicznej praktyce cnót.

Św. Franciszek Salezy zaleca również za mistrzami życia duchowego, by mieć dużo umiłowania woli Bożej i być posłusznym natchnieniom łaski, która oświecając umysł do spełniania dobra, doprowadza nasze serca do jego realizacji.

Wola Boża objawia się również w szczęśliwych i nieszczęśliwych wydarzeniach, niezależnych od naszej woli. Serce prawdziwie kochające miłuje Boże postanowienia nie tylko wtedy, gdy doznaje pociechy, ale również wówczas, gdy doznaje nieszczęść. Kocha się ono więcej w krzyżach, trudach i troskach, gdyż cierpienie dla umiłowanej osoby jest sprawdzianem cnoty miłości. Posłuchajmy jeszcze św. Franciszka Salezego: "Podróżny który obawia się, że nie idzie właściwą drogą, czuje się niepewnie na swym szlaku; rozgląda się wokoło i zatrzymuje się przy każdym polu, żeby się upewnić, czy nie zabłądził. Ten, kto jest pewny swej drogi, idzie śmiało i szybko. Podobnie i miłość, która chce iść za wolą Bożą doznając tylko pociech, przeżywa stale obawy, że może zostać oszukana i umiłować przyjemność zawartą w pociechach, zamiast umiłować samą wolę Bożą. Miłość, która kroczy za wolą Bożą poprzez cierpienie, które samo w sobie nie jest wcale przyjemne, można ukochać jedynie ze względu na rękę, która je dała. Jeżeli pragnę czystej wody, to nie zależy mi na tym, czy została ona przyniesiona w złotym kubku czy też w szklance, gdyż chodzi mi tylko o wodę. Będzie mi jednak bardziej smakować w szklance, gdyż zobaczę w niej wyraźnie czystą wodę. Obojętne jest również, czy wola Boża objawi się w zmartwieniu czy w radości, ponieważ szukam jedynie woli Bożej. Jeżeli objawi mi się w zmartwieniu, będę pewniejszy, gdyż nie ma w nim żadnej innej przyjemności poza wolą Bożą.

Wola Boża jest tak samo dobra zarówno w chorobie, jak i w zdrowiu. Jeżeli wolimy zdrowie, to wcale nie znaczy, że w zdrowiu lepiej się pełni wolę Bożą, wtedy bowiem szukalibyśmy zdrowia, a nie pełnienia woli Bożej. Wola Boża może być tak samo dobra w oschłościach jak i w pociechach. Kto ją miłuje, nie rezygnuje z pobożnych praktyk tylko dlatego, że odczuwa podczas nich pewne zmęczenie. Kto je chwilowo opuszcza, daje dowód, że nie kocha w tym przypadku wspaniałomyślnie Boga. Święty Doktor mówi, że niektórzy nie mają żadnego upodobania w miłości Bożej, jeżeli nie jest ona połączona ze zmysłową przyjemnością i słodyczą. Postępują oni często jak małe dzieci, które otrzymawszy chleb z miodem, zlizują miód, a chleb wyrzucają. Gdyby słodycz została oddzielona. od miłości, zaniedbaliby miłość, a zadowoliliby się słodyczą. Dlatego właśnie praktykują miłość ze względu na słodycz, a kiedy zabraknie słodyczy, nie dbają już o miłość. Tacy ludzie są jednak wystawieni na wiele niebezpieczeństw. Mogą się cofać, gdy zabraknie im ochoty i przyjemności, albo zabawiać się samymi przyjemnościami, które są bardzo dalekie od prawdziwej miłości. Serce, które kocha jedynie wolę Bożą, nie uzależnia swej miłości od spraw dopuszczonych przez Boga, ale od woli Bożej, która je dopuszcza. Kiedy więc wola Boża objawia się w wielu rzeczach, wybiera się te rzeczy, które więcej kosztują, gdyż ta miłość jest większa, która więcej kosztuje".

Św. Franciszek Salezy przypomina, że najszczęśliwszy jest ten, kto nie wie i nie chce wiedzieć w jaki sposób objawia się wola Boża i powierza się całkowicie i z ufnością Bożej decyzji, nawet jeżeli wola Boża wcale się nie objawia, ale jest ukryta z Chrystusem w Bogu. Może on wówczas powtórzyć za Zbawicielem: "Moim pokarmem jest pełnić wolę mojego Ojca; czynię zawsze to, co się Jemu podoba". Taki jest owoc prawdziwej miłości i prawdziwe zjednoczenie serca ludzkiego z Bogiem. Człowiek wówczas chce tylko tego, czego pragnie Bóg, a odrzuca to, co odrzuca Bóg. Na tym polega prawdziwe naśladowanie Świętej Rodziny. Ono potrafi uświęcić zarówno ludzi świeckich, jak i gorliwych zakonników.

Przykład - Karol Wielki

Jeden z największych cesarzy, największa chluba Francji i całej Europy; wielki dzięki swoim zdobyczom, umiłowaniu nauki, ustanawianiu mądrych praw i dzięki swoim cnotom, w podeszłym wieku został bardzo dotkliwie doświadczony. Na jego oczach zmarła jego córka i dwaj synowie. Pozostał mu tylko Ludwik, któremu pragnął powierzyć cesarstwo. Powiedział więc do niego: "Synu miły Bogu, swemu ojcu i całemu narodowi, którego Bóg pozostawił mi na pociechę, widzisz że moje lata uciekają, wymyka mi się nawet moja starość i zbliża się chwila mojej śmierci. Czy obiecujesz mi bać się Boga, przestrzegać Jego przykazań i ochraniać Kościół?" Ludwik obiecał to ze łzami w oczach. "Idź więc, weź koronę (była umieszczona na ołtarzu), włóż ją na głowę i nie zapomnij o swoich zobowiązaniach".

Wszyscy rodzice powinni dawać swoim dzieciom takie wspaniałe i wzniosłe lekcje.

Źródło: Jean Berthier MS, Kult i naśladowanie Świętej Rodziny, Ciechocinek 2003.