6/ Umiłowanie pracy

Umiłowanie pracy jest odgałęzieniem umartwienia i chrześcijańskiej pokuty. Ma ono wielkie znaczenie dla naszego praktycznego życia, dlatego też uważam za stosowne przedstawić naszym czytelnikom również i w tym względzie przykład Świętej Rodziny.

W narodzie żydowskim wszyscy pracowali. Nauczyli się tego od Mojżesza, prawodawcy ludu wybranego, który uczył, że po stworzeniu Bóg umieścił człowieka w raju, żeby tam pracował. Po nieposłuszeństwie Adama cała ludzkość została skazana na uprawianie w pocie czoła ziemi. Żydzi wszystkich stanów przykładali wielką wagę do uczenia swych dzieci jakiejś pożytecznej pracy. Powierzali swoim dzieciom pieczę nad stadami, uprawą roli lub zaprawiali je do jakiegoś rzemiosła.

Wierni obserwanci zbawiennych zwyczajów swego narodu, Maryja i Józef, pracowali jeszcze przed zawarciem związku małżeńskiego. Ze względu na swoje ubóstwo musieli później jeszcze więcej pracować, aby zapewnić utrzymanie Boskiemu Dziecięciu. Kiedy Jezus dorósł, wypełnił proroctwo Dawida odnoszące się do Niego: "Cierpię biedę i od młodości trudzę się" (Ps 88, 16). Boskie ręce Tego, który stworzył świat i nim rządzi, nie wstydziły się pomagać swojej Matce w najskromniejszych pracach gospodarskich a św. Józefowi przy wyrabianiu pługów i jarzm. Wcale nie dla rozrywki i przyjemności, ale z rzeczywistej potrzeby. Każda chwila, jeżeli nie była poświęcona na modlitwę, posiłki, sen lub godziwy wypoczynek, była przeznaczona przez Jezusa, Maryję i Józefa na pracę.

Kiedy Jezus rozpoczął swoją publiczną działalność, Żydzi mówili: "Czyż nie jest On cieślą (Mk 6,3) i synem cieśli (Mt 13,55)? Skoro praca nie była uważana za niegodną Boga, i kiedy została uszlachetniona przez Maryję i Józefa, któż ośmieliłby się uważać że jest niegodna jego stanu? Któż nie uzna konieczności pracy za zaszczyt? Czy jest podstawa do skarżenia się na to, że na ziemi trzeba dzielić los, który sam Syn Boży wybrał dla siebie? Czy wypada marzyć o tym, aby nie mieć nic do roboty? Nic bardziej nie przystoi człowiekowi niż praca. Bóg stworzył wszystkie istoty w tym celu, żeby działały zgodnie ze swoją naturą. Człowieka stworzył w tym celu, by wytwarzał potrzebne rzeczy dla siebie, dla społeczeństwa, którego jest członkiem oraz na chwałę Bożą. Nic nie robić, znaczy wyłączać się z zasięgu planów Opatrzności Bożej i zaszeregować się poniżej stworzeń nierozumnych, które działają zgodnie ze swoją naturą. Jest to więc nie tylko wstyd, ale również wielkie niebezpieczeństwo.

Biorąc pod uwagę skażenie naszej natury, człowiek, który nie pracuje, wkrótce zacznie popełniać wiele zła, gdyż zgodnie z nauką Pisma świętego bezczynność uczy wiele złego (Syr 33,29). Człowieka leniwego obsiada sto diabłów, podczas gdy pracujący musi się zmagać tylko z jednym. Rdza niszczy miecz, którego się nie używa, a mól zjada ubranie, którego się nie nosi. Woda która nie płynie, zanieczyszcza się i staje się siedliskiem obrzydliwych robaków. Jakże wielu ludni, szczególnie młodych zgubiła, niestety, bezczynność. Samson, Dawid i Salomon, tak dzielni w działaniu, schodzili na manowce z powodu bezczynności.

Przyjrzyjmy się naszej własnej przeszłości. Kiedy najczęściej upadaliśmy w naszym życiu? Wtedy, gdy nie byliśmy niczym zajęci lub gdy pracowaliśmy opieszale. Doświadczenie przeszłości powinno być dla nas nauką na przyszłość. Praca daje nam skuteczną pomoc w pokusach, naszym duszom przysparza energii, a naszemu ciału sił fizycznych. Może być również okazją do zadośćuczynienia za nasze grzechy i ustrzeże nas od popełnienia innych. Przez pracę zdobędziemy konieczne rzeczy dla siebie i swojej rodziny, umożliwimy sobie dawanie hojniejszej jałmużny, gdy dla siebie będziemy mieli wszystkiego pod dostatkiem.

Wrogami są więc dla własnych dzieci tacy rodzice, którzy mając przeświadczenie, że nie będzie im nigdy niczego brakować, pozwalają im wzrastać w bezczynności lub też spędzać czas raczej beztrosko niż pożytecznie. Osłabia to ich charakter i postawę moralną, prowadząc do nieużytecznego spędzania życia. Św. Paweł napisał: "Kto nie chce pracować, ten niech nie je" (2 Tm 3,10). Trochę snu i trochę drzemania, trochę założenia rąk, aby zasnąć; a przyjdzie na ciebie nędza jak włóczęga i niedostatek - jak biedak żebrzący" (Prz 6,10-11).

Niech ci, którzy znajdują się w sytuacji, kiedy praca jest konieczna, wielbią za to Boga i miłują swoją ciężką pracę, nie tyle ze względu na środki materialne jakich im dostarcza, ale raczej ze względu na korzyści duchowe, jakie im przynosi, jak i na to, że upodabnia ich do Jezusa, Maryi i Józefa. Ubodzy robotnicy, mogę wam posiedzieć za Duchem Świętym, że jesteście bardzo szczęśliwi, ponieważ spożywacie owoc pracy rąk waszych. Tak właśnie postępowali Jezus, Maryja i Józef. Łączcie waszą pracę z Ich pracą. Uświęcajcie ją, podobnie jak Oni, duchem modlitwy i pokuty i trwajcie zawsze w stanie łaski. Wówczas praca dostarczy wam nie tylko środków materialnych, ale pomoże również zdobyć zasługi na niebo.

W domach zakonnych czas jest lepiej wykorzystany. Wstaje się wcześniej, jeżeli części nocy nie spędza się na czuwaniu modlitewnym, regulamin zaś określa, kiedy i do jakiej pracy należy się z posłuszeństwa udać. Dobrze zorganizowana wspólnota jest podobna do ula, w którym żadna pszczoła nie jest bezczynna, ale pracuje dla dobra wspólnego. Można również powiedzieć, ze taka wspólnota jest kopią Świętej Rodziny z Nazaretu, ponieważ wszyscy jej członkowie modlą się gorliwie i aktywnie pracują nie dla jakiejś fantazji, ale dla chwały Bożej, dla dobra bliźnich oraz na pożytek własnego domu. Zdaniem św. Alfonsa Liguori, należałoby wypędzić jak muchy tych, którzy prowadzą w domu pogawędki i plączą się tylko z kąta w kąt. Wypędzić z domu lenistwo, znaczy wypędzić z niego grzech.

Przykład - Joanna de Chantal

Biograf św. Joanny Franciszki napisał, że nigdy nie spotkano jej próżnującej. Kiedy po uczestnictwie we Mszy św. odwiedzała kuchnie i inne zabudowania gospodarcze, często dość odległe, widziano, jak powracała ożywiona i radosna. Zaraz potem przystępowała do swej zwykłej pracy. Przerywała ją jedynie dla jakiejś bardzo ważnej potrzeby lub dla pożytecznej lektury. Cały czas, jaki jej pozostał po pracy, przeznaczała na czytanie żywotów Świętych, historii Francji lub na jakąś inną pożyteczną lekturę. Nie czytała nigdy książek traktujących pogardliwie religię lub moralność. W ogóle nie mogła znieść ich obecności w domu i wrzucała je do ognia, jeżeli gdzieś je znalazła. Jeżeli ktoś ją odwiedzał, przyjmowała go zawsze z jakąś robotą w ręku. Gdy pewnego razu kamerdyner prosił ją, żeby trochę odpoczęła, odpowie-działa: "Nie. Uważam, że popełniłabym kradzież w kościele albo wobec ubogich, gdybym bezużytecznie traciła czas". W takim duchu wychowywała swoje dzieci. Gdy tylko potrafiły utrzymać igłę, uczyła je haftowania obrusów na ołtarze, szycia ubrań dla biednych tak, żeby nigdy nie były bezczynne. Warto naśladować taką gospodynię i matkę.

Źródło: Jean Berthier MS, Kult i naśladowanie Świętej Rodziny, Ciechocinek 2003.