12/ Dom Najświętszej Rodziny

Dużo wcześniej niż powstały bractwa, stowarzyszenia i uroczystość Najświętszej Rodziny, chrześcijanie czcili Rodzinę Nazaretańską, otaczając szacunkiem dom, w którym zamieszkiwała.

Spróbujmy zatem poznać historię tego świętego domu, najpierw przed rokiem 1234, a następnie po jego przeniesieniu do prowincji ankońskiej, gdzie obecnie się znajduje.


1. Historia domku loretańskiego przed rokiem 1234

Dom ten, podobnie jak wszystkie święte miejsca będące widownią życia i śmierci Zbawiciela, od samego początku istnienia Kościoła, odbierał cześć wiernych od czasów apostolskich. Świadczą o tym wiarogodni pisarze. Sprawa ta nie wymaga zresztą wyjaśniania.

Po zakończeniu prześladowań chrześcijaństwa, św. Helena, matka Konstantyna Wielkiego, obudowała święty domek wspaniałym kościołem. Widniał na nim następujący napis: "Tutaj znajduje się sanktuarium, w którym został położony pierwszy fundament zbawienia ludzkości". Sanktuarium to odwiedziła św. Paula, a w ciągu następnych wieków bardzo wiele sławnych osobistości. Miejsce to pozostanie do końca czasów przedmiotem czci dla pielgrzymów udających się do Ziemi Świętej.

Po upadku Ptolomeusza, kiedy chrześcijanie utracili w Palestynie swoje ostatnie wpływy, zbudowany przez św. Helenę kościół rozpadł się pod niszczycielskim młotem muzułmanów. Kiedy podobne zniszczenie zagrażało samemu domkowi nazaretańskiemu, w dniu 10 maja 1231 roku mieszkańcy miejscowości Raunizza, leżącej pomiędzy Tersate i Fiumo w Dalmacji (obecnie Chorwacja), znaleźli nad brzegiem morza, na zboczu niewielkiej doliny domek zbudowany z czerwonych, nieznanych w tej okolicy kamieni, w stylu wschodnim, stojący na ziemi bez fundamentów. Wieść o tym rozeszła się bardzo szybko. Ludzie zbiegali się z całej okolicy i oglądali niezwykłe kamienie, powiązane cementem, najbardziej jednak dziwili się, że budynek ten stoi bez fundamentów. Zdumienie ich jeszcze bardziej wzrosło, kiedy weszli do wnętrza. Mieszkanie tworzyło wydłużony czworokąt. Sufit, nad którym znajdowała się mała wieżyczka, był pomalowany niebieską farbą w kwadraty, usiane tu i ówdzie złocistymi gwiazdami. Na ścianach powyżej lamperii widoczne byli liczne półkola, które występując jedne obok drugiego, tworzyły przeróżne figury.

Ściany o grubości około łokcia, zbudowane bez linii i bez poziomicy, wykazywały liczne odchylenia od linii pionowej. Pokryte były tynkiem, na którym znajdowały się malowidła, przedstawiające główne tajemnice tego świętego miejsca. Drzwi dość szerokie, dwuskrzyłowe, na wpół otwarte, pozwalały na wejście do tego tajemniczego mieszkania. Po prawej stronie znajdowało się jedno wąskie okno, a z drugie strony wznosił się ołtarz z kamieni ciosanych w kwadrat, nad którym wisiał starożytny krzyż grecki z krucyfiksem malowanym na płótnie, przyklejonym do drzewa. Nad nim widniał napis: „Jezus Nazareński, Król Żydowski”. Obok ołtarza stała mała i bardzo prosta szafka, przeznaczona do przechowywania przedmiotów używanych w ubogim gospodarstwie domowym. Było w niej kilka małych naczyń, podobnych do tych, jakimi posługują się matki przy karmieniu dzieci.

Po lewej stronie było coś w rodzaju kominka lub paleniska, a nad nimi starannie wykonana wnęka z zaokrąglonym sklepieniem, podtrzymywanym przez ozdobne filary. Znajdowała się tam cedrowa figura Najświętszej Dziewicy w postawie stojącej z Dzieciątkiem Jezus w ramionach. Twarze pomalowane farbą przypominającą srebro, sczerniałe na skutek upływu czasu oraz prawdopodobnie od dymu płonących przed nimi świec. Korona z pereł na głowie Maryi podkreśla szlachetność Jej czoła, a włosy uczesane po nazaretańsku opadają na Jej szyję i ramiona.

Korpus figury odziany był w złoconą suknię, którą podtrzymywał szeroki pas zwisający aż do stóp. Ramiona okrywał błękitny płaszcz. Wszystko było rzeźbione w tym samym drzewie, co figura. Dzieciątko Jezus było wyższego wzrostu niż inne dzieci. Jego twarz tchnęła boskim majestatem. Czoło zdobiły rozdzielone po nazaretańsku włosy, a Jego korpus był przystrojony w suknię i pas, taki jaki noszono w Nazarecie. Dwa place prawej ręki Dzieciątka były podniesione jak do błogosławieństwa, a w lewej trzymało globus, symbol najwyższej władzy nad światem.

Tłum ludzi powiększał się z godziny na godzinę. Wszyscy chcieli zobaczyć i podziwiać ten domek. Ogromne zdumienie ogarnęło jednak wszystkich, gdy proboszcz parafii Tersate, ks. Aleksander Giorgio, kapłan znany ze swej świątobliwości i nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy, który od trzech lat chorował na wodną puchlinę i nie wstawał z łóżka, zjawił się nagle wśród tłumu i zaczął opowiadać, że Najświętsza Dziewica całkowicie go uzdrowiła i oznajmiła, że jest to ten sam domek, w którym Słowo Ciałem się stało, a znajdujący się w nim ołtarz został wzniesiony przez św. Piotra w celu sprawowania tam Najświętszej Ofiary.

Działo się to pod nieobecność ówczesnego zarządcy tego regionu, Mikołaja Frangipane, który udał się na wyprawę wojenną wraz z księciem Rudolfem Habsburgiem. Wiadomość o cudownym wydarzeniu dotarła do niego w czasie bitwy. Książę pozwolił mu wrócić do domu w celu poznania całej prawdy.

Mimo długiej i uciążliwej podróży, przybył osobiście do Tersate i drobiazgowo zbadał wszelkie informacje, nie dając się ponieść pierwszemu wrażeniu. Zdobyte informacje, w jego przekonaniu, nie wystarczały. Wybrał więc spośród swoich podwładnych czterech mądrych i roztropnych ludzi, a wśród nich również ks. Aleksandra Giorgio. Mieli oni udać się do Nazaretu, by tam zbadać wszystkie okoliczności tego niezwykłego wydarzenia.

Otrzymane zlecenie wypełnili starannie i dokładnie. Ich sprawozdanie stanowiło niezbity dowód, że w Nazarecie nie ma już rodzinnego domu Najświętszej Panny. Został on oderwany od swego fundamentu, który jeszcze istnieje. Nie ma żadnej różnicy między kamieniami tworzącymi fundament, a tymi, z których został zbudowany domek. Jest również ścisła zgodność pomiędzy rozmiarami domku a rozmiarami fundamentu. Ich ustalenia zostały zredagowane na piśmie, potwierdzone uroczystą przysięgą i uwierzytelnione zgodnie z przepisami prawa. Nie było już więc żadnej wątpliwości.

Od tego momentu nastąpił szybki rozwój kultu świętego domku. Ludzie przybywali ze wszystkich stron. Parafie w Bośni, Chorwacji, Serbii i Albanii zdawały się pustoszeć, gdyż ich mieszkańcy przenosili się do tej wyróżnionej przez Niebo ziemi. Chcąc ułatwić pielgrzymom publiczny kult, Frangipane kazał otoczyć te święte mury grubymi belkami i obić deskami. W ten sposób zabezpieczano w tym kraju budowlę nadającą się jeszcze do użytku. Zarządca nie szczędził również hojnych ofiar na powiększenie splendoru tego czcigodnego sanktuarium, w miarę jak coraz dalej rozchodził się rozgłos o tym domku.

Trzy i pół roku po przybyciu do Tersate, domek nazaretański znowu uniósł się w górę i niesiony przez aniołów zniknął w przestworzach. Osierocony lud z tego powodu bardzo ubolewał. Książę kazał zbudować w jego miejsce kaplicę o identycznych rozmiarach, na której jeszcze dzisiaj można przeczytać słowa: "W tym miejscu stał kiedyś dom Najświętszej Dziewicy, który obecnie jest czczony na ziemiach Recanati". Przy drodze umieszczono z rozkazu księcia napis w języku łacińskim: "Święty domek Najświętszej Dziewicy przybył do Tersate 10 maja 1231 roku, a odszedł 10 grudnia 1234 roku". Najwyżsi Pasterze Kościoła przyznali liczne łaski pamiątkowej kaplicy w Tersate. Tamtejsze duchowieństwo razem z wiernymi śpiewa nadal hymn: "O Maryjo, przybyłaś tutaj ze swoim domem, aby jako Matka Chrystusa rozdzielać łaski. Nazaret był Twoją kolebką, a Tersate Twoim pierwszym portem, gdy szukałaś nowej ojczyzny. Przeniosłaś gdzie indziej swoje święte mieszkanie, a jednak pozostałaś z nami. O Królowo łaskawa, radujemy się, że byliśmy uznani za godnych Twej matczynej obecności".

Od tego czasu, aż po dzień dzisiejszy, można widzieć mieszkańców Dalmacji tłumnie przeprawiających się przez morze Adriatyckie i udających się do Loretto, by tutaj opłakiwać swoje sieroctwo i czcić kolebkę Maryi. W 1553 roku ponad trzystu pielgrzymów z żonami i dziećmi przybyło do Loretto niosąc płonące pochodnie. Zatrzymali się najpierw przy głównym wejściu do bazyliki i upadłszy prosili Boga i Maryję o pomoc. Następnie uszeregowani przez kapłanów, którzy tu z nimi przybyli, posuwając się na kolanach do wnętrza świątyni, wołali jednogłośnie w swoim ojczystym języku: "Wróć do nas, wróć, Maryjo, wróć do Fiume!" Ich ból był tak żywy, a wołanie tak rzewne, że naoczny świadek, który opisał to wydarzenie, próbował nakazać im milczenie w obawie, że tak żarliwe błaganie zostanie wysłuchane i święta kaplica zostanie porwana i przeniesiona z Włoch do Tersate na swoje dawne miejsce.

Papież, chcąc wesprzeć pobożność tego dobrego ludu, ufundował w Loretto hospicjum dla tych rodzin w Dalmacji, które nie mogąc się zdecydować na powrót do swego kraju i na opuszczenie domku Najświętszej Dziewicy z Nazaretu, uznały to miejsce za swoją ojczyznę, gdzie Ona obrała sobie je na własną rezydencję.

2. Dalszy ciąg dziejów domku nazaretańskiego

Dnia 10 grudnia 1234 roku, w ciemną noc, mieszkańcy wybrzeża Morza Adriatyckiego, pogrążeni w głębokim śnie, zostali nagle zbudzeni przedziwną anielską muzyką i ujrzeli niebiańską światłość, która pozwoliła im zobaczyć cudowne zjawisko. W blasku tego niezwykłego światła ujrzeli na niebie dom niesiony przez aniołów. Zdumieni tym widokiem upadli na kolana. Niebawem stali się naocznymi świadkami, jak aniołowie stawiali domek w laurowym lesie, od którego pochodzi nazwa Loretto, zachowana do naszych czasów. Wczesnym rankiem świadkowie tych wydarzeń udali się do Recanati i opowiedzieli, co się u nich tej nocy wydarzyło. Kto żyw biegł do laurowego lasu, żeby się naocznie przekonać o prawdziwości tego, co słyszał. Niektórzy z przybyłych oniemieli ze zdumienia, inni natomiast nie mogli się zdecydować na uwierzenie w cud. Najlepiej usposobieni płakali z radości i powtarzali za Prorokiem: "Znaleźliśmy go na polach leśnych" oraz: "Nie uczynił tego dla innych narodów". Zaczęli czcić ten mały domek, a wchodząc z wiarą do jego wnętrza, składali hołdy drewnianej figurze wyobrażającej Matkę Bożą, trzymającą w ramionach swego Syna. Po powrocie do Recanati dzielili się ze sobą tą wielką radością.

Lud przychodził często do laurowego lasu, żeby uczcić święty domek. Trwało nieustanne współzawodnictwo wiernych. Jedni szli do lasu, inni wracali, i tak mijali się w drodze. Najświętsza Dziewica mnożyła swoje cuda. Wieść o nich szybko rozchodziła się po sąsiednich parafiach, a potem po bardziej odległych okolicach. Ze wszystkich stron śpieszyli ludzie do laurowego lasu, w którym wkrótce pobudowano drewniane budynki służące na schronienie dla pielgrzymów. Jednak szatan, który jak lew krąży, szukając kogo pożreć, skłonił złoczyńców, aby skalali święty las kradzieżami i zabójstwami. Doprowadzili do tego, że pobożność ludu ostygła w obawie przed napadami.

Po upływie ośmiu miesięcy cudowne wydarzenie powtórzyło się. Święty domek opuścił sprofanowany las i przy pomocy aniołów przeniósł się na wzgórze należące do dwóch braci, Stefana i Symeona Raicaldi ze starożytnego rodu Recanati. Pobożność wiernych znów się ożywiła l zaczęła wzrastać, a święty domek, dzięki licznym darom, stawał się coraz bogatszy. Depozytariuszami tych darów byli bracia hrabiowie, którzy z czasem ulegli chciwości i zaczęli sobie przywłaszczać ofiary. Dochodziło przy tym pomiędzy nimi do gorszących sporów i kłótni, który z nich ma większe prawa. Po czterech miesiącach pobytu w tym miejscu święty domek został po raz czwarty przeniesiony przez aniołów na nowe miejsce, w pobliżu publicznej drogi prowadzącej z Recanati ku morzu. Od roku 1235 jest on czczony na tym miejscu aż do dnia dzisiejszego. Tutaj dokonują się liczne cuda, rozdzielane są nadzwyczajne łaski i wciąż przybywają tysiące pielgrzymów.

Ja sam miałem szczęście odbyć taką pielgrzymkę i spotkałem tam gromadkę ludzi z Dalmacji. Wylałem wiele łez radości w bazylice, gdzie znajduje się święty domek nazaretański. Szczególnie rozrzewniłem się w samym domku, który tak żywo przypomniał mi największe tajemnice naszej wiary. Tu bowiem, według świadectw papieży, Maryja została niepokalanie poczęta. Oddajmy jednak głos Piusowi IX, który w swoim Indulcie z 26 sierpnia 1852 r. pisze: "To właśnie w Loretto czci się nazaretański domek, tak miły Bogu. Zbudowany niegdyś w Galilei, następnie oderwany od swych fundamentów i cudownie przeniesiony poprzez ogromne przestrzenie ziemi i morza, najpierw do Dalmacji, a potem do Włoch. Dom, w którym Najświętsza Panna, od wieków wybrana i całkowicie wolna od grzechu pierworodnego, została poczęta i urodziła się jako pełna łaski oraz została pozdrowiona przez anioła. Tu Słowo Przedwieczne stało się ciałem".

Na długo przed Piusem IX, Klemens VIII kazał wyryć na wschodniej ścianie kościoła w Loretto napis: "Chrześcijański pielgrzymie, który przychodzisz tutaj wypełnić swoje pobożne śluby, patrzysz na święty domek loretański czczony na całym świecie dzięki tajemnicom, które w nim się dokonały i z powodu sławnych cudów. W nim Najświętsza Dziewica, Matka Boża, przyszła na świat, w nim została pozdrowiona przez niebiańskiego posła".

Papieże ubogacili to sławne sanktuarium wielkimi przywilejami. Te łaski duchowe w połączeniu z cudami i pamiątkami związanymi z tym cudownym miejscem, ściągają i zawsze będą ściągać wiernych z różnych zakątków świata.

Możemy zapytać, co czcili w Nazarecie Apostołowie, święta Helena, święta Paula i wiele innych ludzi? Co czcił lud w Tersate? Co jeszcze obecnie czci się w Nazarecie i w Loretto? Może kamienie tego skromnego domku? Protestanci mogą to zarzucać katolikom. Nikt jednak nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Nikt nie ma większego wstrętu do bałwochwalstwa niż katolicy. Ono nie przejdzie nikomu nawet przez myśl. Wszyscy tu przychodzą czcić Świętą Rodzinę, która swoją obecnością uświęciła ten domek. Do Jezusa, Maryi i Józefa kierowane są tu modły, prośby, pragnienia, śpiewy i hołdy. Cuda, które sprawiły, że to miejsce jest tak sławne, zawdzięczają Świętej Rodzinie.

Wynika z tego, że kult Świętej Rodziny w Kościele jest nie tylko dawny, zatwierdzony, autoryzowany i zalecany przez papieży. Dla wiernych nie ma szlachetniejszego przedmiotu nabożeństwa, niż Jezus, nasz Bóg i Zbawiciel, którego ukryte życie jest dla nas wspaniałym przykładem. Maryja, Jego i nasza Matka, oraz Józef, głowa Świętej Rodziny i Patron Kościoła powszechnego.

W następnych rozdziałach pokażemy, że kult Świętej Rodziny jest nie tylko słuszny, ale i zbawienny; nie tylko wartościowy, lecz także pożyteczny.

Źródło: Jean Berthier MS, Kult i naśladowanie Świętej Rodziny, Ciechocinek 2003.