Kwiecień

1. Posłuszeństwo i ubóstwo skończą się, ale miłość pozostanie. (#252)

2. Trzeba być najpierw człowiekiem, by stać się dobrym zakonnikiem. (#253)

3. By być dobrym zakonnikiem, trzeba karmić swojego ducha słowami z Pisma Świętego i maksymami świętych, a następnie zrobić z nich regułę swego postępowania i do tego stosować się coraz bardziej. (#254)

4. Jeśli naprawdę kocha się swe powołanie, nie przywiązuje się  wielkiej troski cierpieniom, które można w nim tu i ówdzie spotkać. (#255)

5. Przez najmniejszą niewierność, którą ktoś popełnia stale i wytrwale, staje się nieszczęśliwym. Dojdą do tego wyrzuty sumienia i kończy ktoś taki na utracie swego powołania. (#256)

6. To przede wszystkim przy stole poznaje się czy ktoś jest naprawdę zakonnikiem. (#257)

7. Dobry zakonnik jest człowiekiem zadowolonym. Jeśli ktoś nie jest zadowolony, to dlatego, że widzi, że coś nie jest  według jego kaprysu. (#258)

8. Światowość nie pasuje do zakonnika tak samo jak prostactwo. Apostołowie byli ludźmi dzielnymi i prostymi. Ewangelia nie wspomina, by nasz Pan dawał im liczne lekcje grzeczności, przynajmniej nie ma o tym mowy w kazaniu na górze, które należy do istoty nauki Kościoła. A przecież święci, którzy wzorowali się na naszym Panu - najdoskonalszym wzorze, nie mieli w sobie ani prostactwa ani światowości. Kształcili się w tej samej szkole, co Apostoł Paweł, który stał się wszystkim dla wszystkich, by nikogo nie odrzucić i zdobyć wszystkich dla Jezusa Chrystusa. Przez wyćwiczone grzeczne maniery można rzucić piaskiem w oczy osobom niestałym i bez charakteru, ale nie zmyli się człowieka o dobrym wyczuciu,który pogardza zakonnikiem będącym nim jedynie przez habit, któremu on zresztą przynosi niesławę. Taki człowiek nie jest zakonnikiem z przekonania, nie jest nim w głębi swego serca. (#259)

9. Nie myślcie, że przepisy dotyczące skromności i powagi są czymś mało ważnym dla zakonnika, w ogóle dla wszystkich noszących sutannę. (#260)

10. Nie bądźcie zbyt przygnębieni, moje dzieci, gdy zobaczycie, że ktoś opuszcza wspólnotę, to widzi się we wszystkich domach. Uważajcie raczej za wielkie nieszczęście to, że ci, którzy zostają, nie są oddani i nie chcą się poświecić. (#261)

11. Jeśli się straci swe powołanie w ciągu roku, jeśli ma się konflikty ze swymi współbraćmi, jeśli się czuje niewygodnie w swym domu, jeśli ma się trudności z posłuszeństwem, jeśli dyscyplina zakonna jest uciążliwa to dowodzi, że podczas rekolekcji nie starało się poznać swych braków albo nie podjęło się z nimi walki. (#262)

12. Gdy ktoś doszedł do kierowania swoim życiem zawsze i we wszystkim poprzez motywy nadprzyrodzone, wtedy staje się zakonnikiem. (#263)

13. Aby "pchnął wóz do przodu", bardzo ważne jest, by dobrze dobrać kandydatów, przede wszystkim na misjonarzy. (#264)

14. Są powołania połowiczne, które nas krzyżują; są złe powołania, które tak naprawdę nie są powołaniami i nas zabijają. Gdy podejmuje się różne dzieła, można spotkać obydwa rodzaje powołań, i to jest nieszczęście. Już lepiej, gdy z nami nie współpracują, bo wtedy można poznać, że to ręka dobrego Boga je dokonuje, podtrzymuje i opiekuje się dziełami. (#265)

15. Ci, którzy nas opuszczają, nie zawsze czynią to z pragnienia większej doskonałości. Mają nadzieję, że znajdą jakiś dom zakonny, gdzie nie wstaje się o wpół do piątej, gdzie jest więcej przechadzek, gdzie się nie pracuje i można palić przynajmniej w niedzielę. Czy ci ludzie staną się kiedyś gorliwymi misjonarzami? Czy Jezus ich wybrał na swych apostołów? Jeśli miał tyle problemów z uformowaniem swoich Dwunastu, ile przykrości przysporzyłoby mu wyprostowanie takich postaw! (#266)

16. Wydaje mi się, że lepiej, by zakonnik miał opinię grubiańskiego niż nazbyt światowego. (#267)

17. Ktoś przychodzi ze świata i wstępuje do klasztoru. Coś, o czym nigdy nie mówił swemu przełożonemu, o czym może nigdy nie mówił swemu spowiednikowi, opowiada pierwszemu lepszemu, spotkanemu we wspólnocie, u którego odnajduje podobne dyspozycje do przewrotności. Słucha go, szuka u niego rady. Oni się nigdy nie spotkali i może by się w ogóle nie spotkali, gdyby nie wstąpili do wspólnoty, a może się już więcej nigdy nie zobaczą... To głupota, której nie ma równej, by iść po rady do ludzi, o których się wie, że znają się tylko po to, by umocnić się w swej głupocie. (#268)

18. Aby zdobyć powołanie, trzeba być gotowym przejść po ostrzu brzytwy gołymi stopami. Nie trzeba rzucać swego powołania, chociażby za cenę cesarstwa, bowiem jest to największa łaska, jaką dobry Bóg może wam dać na tym świecie. (#269)

19. Ten, kto opuści swoje powołanie, daje poznać, że nie rozumie nic z rzeczy Bożych i nienawidzi swej duszy, ponieważ ma tak mało troski dla jej zbawienia. (#270)

20. Każdego dnia, moje kochane dzieci, powinniście przez żarliwe  akty dziękczynienia dziękować Świętej Rodzinie za łaskę powołania. Im więcej wam uczyniła dobra, tym bardziej powinniście czuć się wygodnie pod Jej protekcją. (#271)

21. Od świętych należy uczyć się, jak należy szanować swoje powołanie. (#272)

22. Oto nieszczęście naszych czasów współczesnych: powołanie zakonne, którego nigdy nie umiano uszanować, staje się dziś dla wielu ludzi kwestią przygody. Ktoś mówi: "Idę, by zostać zakonnikiem. Wstąpię do domu zakonnego, by zobaczyć jak tam się żyje. Jeśli nie, mogę próbować gdzie indziej, gdzie będę czuł się wygodniej". Z takim podejściem zostaje zakonnikiem, a potem odchodzi, jeśli tylko napotka najmniejszą trudność. Idzie i próbuje umieścić swoją głupotę w innym domu, aż w końcu staje się ona nieuleczalna. (#273)

23. Dobry brat zakonny na pewno ma o wiele większą wartość, niż wielu szlachetnych i dumnych ze swoich stanowisk, którzy nie są tak cnotliwi jak on. (#274)

24. Zdarza się często, że gdy się nie złożyło swej profesji z gorliwością, będzie się potem niezadowolonym ze swego powołania. Można się tego ustrzec, często odnawiając swe śluby. Trzeba uwzględnić tu również obfitujące łaski, które można przez to zdobyć dla siebie i dla innych, ponieważ każdy dobry czyn jest przed Bogiem zadośćuczynieniem. (#275)

25. Są tacy, którzy uzależniają ich powołanie od tego czy owego, jakby ono nie miało nic wspólnego z Bogiem. (#276)

26. Ale wracam do tych, którzy nie są zadowoleni i sądzą, że będą szczęśliwi, gdy opuszczą dom i wrócą do świata, by zostać tam kapłanem lub marzą o jakimś miejscu, gdzie będą mieli lepiej niż tu; ale to ukazuje ducha bardzo zabłąkanego. Doświadczenie dało wam poznać jak skończyli ci, którzy tak postępowali. Mogliście zauważyć, że ci, którzy nas opuszczają, mają zawsze coś do zniesienia i nie mogą nigdy być doskonale szczęśliwymi; gdy tymczasem ci, którzy zostają, którzy przywiązują się do domu, są zawsze zadowoleni. Przyczyna więc niezadowolenia pierwszych pochodzi od nich samych, ponieważ dom jest zawsze ten sam i dla wszystkich ten sam; to samo studium, ta sama sypialnia, te same ćwiczenia pobożności itd. Zawsze będą tacy ludzie, tylko nie trzeba im pozwalać na narzekanie, w przeciwnym razie, pięciu lub sześciu takich wystarczyłoby, by zepsuć i zagubić cały dom. (#277)

27. Nie trzeba zbyt łatwo proponować młodzieńcom, by wstąpili do naszego zgromadzenia. Jeśli oni proszą, wtedy tak, można wskazać im nasze zgromadzenie, ale trzeba być również zadowolonym, gdy idą gdzie indziej i nie przekonywać ich w ten sposób, by skłonić ich do przyjścia do zgromadzenia. Z tego wyniknie wiele trudności, to sprawi, że staną się oni wymagający. (#278)

28. Nie trzeba szukać kandydatów, chyba tylko w ostatecznej konieczności, a gdy się odpowiada na ich prośbę o przyjęcie, nie należy im dawać do zrozumienia, że się ich potrzebuje; to bardzo fatalne, to czyni ich pretensjonalnymi. Trzeba raczej dążyć do tego, by ukazać im rzeczy bardziej trudne, niż one są. (#279)

29. Od powołania zależy nasze szczęście na ziemi i może nasze zbawienie. Trzeba być gotowym cierpieć, nieważne co, dla zachowania swego powołania. Lepiej byłoby tysiąc razy stracić swe życie, niż utracić swe powołanie. Gdyby nawet dla jego zachowania trzeba było chodzić po ostrzu brzytwy, godzinami stać pod drzwiami, by otrzymać wejście do domu, znieść największe upokorzenia. Trzeba być gotowym na to wszystko bardziej niż zaniedbać lub utracić swe powołanie. Trzeba być człowiekiem poświęcenia, ofiary i wyrzeczenia. Ten, kto nie rozumie tych rzeczy jest niczym. (#280)

30. Nic nie szkodzi, gdy koś zwraca nam uwagi, szczególnie, gdy się jest pysznym. Ponieważ gdy się nie ma siły znieść uwagi, straci się swe powołanie. Gdy ktoś nie czuje się tu dobrze, trzeba starać się odkryć dlaczego. Często tą przyczyną jest to, że został on zniechęcony. (#281)

Myśli ks. Jeana Berthiera MS, Założyciela Misjonarzy Świętej Rodziny