I. Niewątpliwa słuszność kultu Świętej Rodziny. 1/ Wcielenie Jezusa

Jezus jest Synem Bożym, Przedwiecznym Słowem Ojca, mającym tę samą co On istotę. Wraz z Ojcem i Duchem Świętym jest On jedynym i prawdziwym Bogiem, może Ich bowiem łączyć jedynie natura boska. Przed wiekami, zanim wzięło początek stworzenie, "Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo... Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało". "W Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy".

Mieszkało Ono jednak w niebie, w światłości niedostępnej dla śmiertelnego oka. Jedynie aniołowie, wpatrując się w Niego twarzą w twarz, mogli znać Jego wielkość, świętość, dobroć, wszechmoc, wszechwiedzę, mądrość, sprawiedliwość, szczęśliwość, piękno i wszystkie Jego nieskończone doskonałości, których widok daje wybranym w niebie niewymowne szczęście.

Żeby dać ludziom możliwość kontaktu ze Sobą, żeby dać się im bliżej poznać, żeby ich oświecić swoją nauką i ukazać swoim przykładem wzór świętego życia, jakie winni prowadzić, by odzyskać swoje prawo do nieba, żeby samemu ponieść karę, na którą ludzie zasłużyli przez swoje grzechy, "Słowo stało się Ciałem i zamieszkało wśród nas". Co to znaczy? Syn Boży jest Bogiem i Panem niezmiennym. "Niebo i ziemia przeminą, zbutwieją jak odzienie, ale Ty, Panie, zawsze jesteś ten sam i Twoje lata nigdy nie przeminą". Właściwością każdej istoty stworzonej, z natury niedoskonałej, jest dążyć do tego, czego jej brakuje. Dlatego znajduje się ona w ciągłym ruchu i dla osiągnięcia swego celu przechodzi z jednego stanu w drugi i w związku z tym ustawicznie się zmienia. Bóg natomiast mając pełnię bytu, nie odczuwa żadnych  braków i dlatego trwa w niezmąconym spoczynku, w swojej doskonałej szczęśliwości.

Bóstwo Syna Bożego nie ulega więc żadnej zmianie ani żadnemu zachwianiu. Jednak Syn Boży w swojej bezgranicznej miłości i w swoim miłosierdziu przyjął ludzką naturę i zjednoczył się z nią w taki sposób, że z tych dwóch natur powstała jedna osoba Syna Bożego, Boga Przedwiecznego, który w czasie stał się człowiekiem.

Boga, który stał się człowiekiem, nazywamy Jezusem, to znaczy Zbawicielem, ponieważ On "zbawił swój lud od grzechu". Jest On doskonałym Bogiem, a zarazem doskonałym człowiekiem, posiadającym rozumną dusze i ludzkie ciało. Podobnie jak ciało i dusza tworzą człowieka, tak też Bóstwo i człowieczeństwo Jezusa Chrystusa tworzą jedną osobę boską.

Trzeba jednak podkreślić, że dusza i ciało, rozważane oddzielnie, nie tworzą pełnej natury ludzkiej. Aby stworzyć człowieka konieczne jest złączenie duszy z ciałem. W Jezusie Chrystusie natomiast istnieją równocześnie integralna natura boska i nieskazitelna natura ludzka, tak ściśle ze sobą zjednoczone, że tworzą jedną osobę Syna Bożego, do której należą wszystkie akty natury ludzkiej u Jezusa Chrystusa, gdyż natura ludzka nie ma w Nim własnej osobowości, podobnie jak w nas nie ma własnej osobowości nasze ciało. Nie mówimy więc: „moje nogi chodzą”, „moje usta mówią”, ale „ja mówię”, „ja chodzę”. Nasze ciało bowiem nie posiada własnych niezależnych aktów. Również, gdy Jezus działa dzięki swej ludzkiej naturze, czynności Jego człowieczeństwa przynależą Synowi Bożemu, który jest ich panem. Zatem, wszystkie akty Jezusowego człowieczeństwa należą do Jego Bóstwa. Kiedy mówi Jezus, mówi Bóg. Kiedy się modli, to Bóg się modli; kiedy czyni cuda, Bóg je czyni; kiedy cierpi, Jego cierpienia są cierpieniami Boga. Stąd wszystkie działania Chrystusa Pana posiadają niezrównaną i nieskończoną wartość dzięki Boskiej Osobie, która je spełnia i wszystkie jej akty do niej się odnoszą.

Teologia katolicka uczy, że Pan Jezus jednym tchnieniem swych płuc i jedną łzą swoich oczu, mógł odkupić tysiące światów. To zaś, że chciał się trudzić i cierpieć przez trzydzieści trzy lata, a potem umrzeć na krzyżu, nie było absolutnie konieczne dla naszego zbawienia. To co wystarczało dla naszego odkupienia, nie wystarczało Jego miłości. Przez ten ogrom cierpień Syn Boży chciał nas pouczyć i dać nam do zrozumienia, na jakie cierpienia zasłużyliśmy przez nasze grzechy i jaką cenę mają dusze, dla których On tak wiele wycierpiał. Czy zatem możemy ograniczać naszą miłość względem Boga, który tak bardzo nas umiłował?

Jezus Chrystus to arcydzieło Boga, to przedmiot upodobania Ojca Niebieskiego, to znak łączności stworzeń ze Stwórcą. Człowiek jest małym światem. Jego dusza jest duchowa i przypomina aniołów. Jego ciało jest stałe jak materia. Człowiek żyje jak roślina, czuje jak zwierzęta, a więc łączy w sobie wszystkie byty, zarówno te, które go przewyższają, jak i te, które on przewyższa. Przyjmując więc naszą naturę, Syn Boży łączy w sobie wszystkie stworzenia i prowadzi je do Ojca, który jest ich początkiem, aby wspólnie z nimi oddawać chwałę Ojcu Niebieskiemu. Oto cud Bożej mądrości, który wzbudzał zachwyt wszystkich wielkich doktorów Kościoła!

Grzeszny człowiek był niezdolny do spłacenia długu zaciągniętego wobec Bożej sprawiedliwości. Zniewaga wzrasta wraz z godnością osoby obrażonej. Zniewaga wyrządzona zwykłemu człowiekowi jest grzechem, jeżeli jednak wyrządzono ją osobie wysoko postawionej, posiada jeszcze większą wagę, wyrządzona zaś monarsze nazywa się obrazą majestatu. Czymże jest zatem obraza Boga, którego wielkość jest nieskończona? Ma ona wówczas w sobie złość nieskończoną i pokuty wszystkich stworzeń, wszystkich aniołów i wszystkich ludzi razem wziętych, nie zdołają jej naprawić. Wszystkie bowiem stworzenia są wobec Boga jedynie ziarnkiem piasku. Syn Boży, nie będąc człowiekiem, nie mógł cierpieć by odpokutować za ludzkie grzechy, dlatego przyjął ludzką naturę i mając ją mógł za nas cierpieć i umrzeć. Dzięki Jego nieskończonym zasługom stało się zadość sprawiedliwości Bożej, a miłosierdzie Boże objawiło się w sposób tak godny podziwu, że Kościół będzie śpiewał do końca wieków: "O szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel". A święty Paweł będzie mógł powiedzieć: "Gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska".

Jezus, wraz z Ojcem i Duchem Świętym, jest prawdziwym Bogiem. Razem z Boską szczęśliwością, która zadziwia aniołów, przyjął ze względu na nas śmiertelników uroki człowieczeństwa, aby ci, których Jego miłość nie może pociągnąć boskimi przymiotami, mogli zostać porwani przynajmniej urokami Jego człowieczeństwa.

Jest czymś naturalnym, że każda istota kocha istotę podobną do siebie. Bóg stał się więc do nas podobny, aby skuteczniej pociągnąć nas do Siebie, do miłowania Go. Którego ze śmiertelników można porównać z Jezusem. Czy wy, których pasjonuje miłość stworzeń, zdołalibyście znaleźć wśród nich lub ubiegać się o coś, co dałoby się porównać z człowieczeństwem Zbawiciela, nie mówiąc już o Jego bóstwie? Ludzie małej wiary, którzy twierdzicie, że było niegodnym Boga łączyć się z tak słabym stworzeniem, jakim jest człowiek... nie doceniacie zapewne darów, które Bóg złożył w człowieczeństwie Chrystusa!

Wszystkie dzieła Boże są godne Jego wszechmocy. Nie ma wśród rzeczy największych rzeczy większej, ani wśród rzeczy najmniejszych mniejszej. Mądrość Boża objawia się tak samo zadziwiająco w mchu czy muszce, jak i w organizmie słonia. Kiedy Bóg jednym słowem wywołał świat z nicości i zobaczył jako znawca swoje dzieło, stwierdził, że było ono bardzo dobre.

Arcydziełem Boga wśród widzialnych stworzeń jest człowiek, ukształtowany na Jego obraz i podobieństwo. Nie mogą temu zaprzeczyć nawet wyniośli bezbożnicy, którzy pojmują człowieka jako cząstkę Boga lub nawet jako boga świata. Zaślepia ich pycha, nam zaś mówi rozum, że człowiek jest królem stworzenia i to wyznajemy jako prawdę.

Jest oczywiste, że przez własny upadek człowiek utracił część swego dostojeństwa, a przez swoje nieposłuszeństwo zniekształcił w sobie obraz Stwórcy. Syn Boży nie złączył się jednak z grzesznym człowieczeństwem. Wybrał sobie świętą i czystą naturę ludzką, czystszą niż natura Adama. Taką naturę, która została przyozdobiona wszelkimi darami natury i łaski ukształtował Duch Święty w dziewiczym łonie Maryi Niepokalanej.

Tak więc Jezus, aby zjednać sobie nasze serca, ofiaruje swoje nieskończone doskonałości, ubogacając nimi naturalne przymioty ludzkiej natury.

Jezu, zły smak i niegodziwe serce mają; ci, którzy Ciebie nie kochają! Ja pragnę żyć i umrzeć w Twojej miłości.

Przykład - Św. Henryk Suzo

Ten święty, rozumiejąc już od swojej młodości dzięki czytaniu Pisma świętego, że najwyższą Mądrością jest Jezus Chrystus, mówi sobie:
"Ponieważ mam wrażliwe serce, nie mogę żyć bez miłości. Stworzenia nie mogą mnie zadowolić i zapewnić mi pokoju. Pójdę więc szukać szczęścia i starać się o zdobycie względów tej boskiej i świętej przyjaciółki, Mądrości [...]"
Z upojeniem delektował się słowami Księgi Mądrości:
"Mądrość piękniejsza jest niż słońce i wszelki gwiazdozbiór Porównana ze światłem - uzyska pierwszeństwo. Ją to pokochałem, jej od młodości szukałem, pragnąłem ją sobie wziąć za oblubienicę i stałem się miłośnikiem jej piękna. Przy niej odpocznę, bo obcowanie z nią nie przynosi udręki, ale wesele i radość".
Mądrość objawiała się Henrykowi w postaci wytwornego młodzieńca lub majestatycznej i czystej dziewicy, która mu się ofiarowała jako niebiańska przyjaciółka we wszelkich sprawach i mówiła do niego z uśmiechem:
- Synu, daj mi swoje serce!
Henryk przeniknięty miłością wziął do ręki kamień i wyrył nim na swej piersi imię Jezusa, mówiąc:
- Wyryłem Cię na moim ciele, ale chciałbym dokonać tego na moim sercu. Dopełnij czego mi brakuje i wypisz w moim sercu niezmazalnymi literami swoje imię, aby nic nie mogło go usunąć.
Młodzi, którzy marzycie o szczęściu, jakiego nie mogą dać stworzenia, oddajcie swoje serca Bożej Mądrości. Ona wypełni je po brzegi.

Źródło: Jean Berthier MS, Kult i naśladowanie Świętej Rodziny, Ciechocinek 2003.