Skromność to cnota, która reguluje zewnętrzne odruchy człowieka, słowa, postępowanie, strój, stan jego domu, tak, że wszystko odpowiada godności duszy rozumnej i wezwanej do posiadania Boga.
Taka była skromność Chrystusa Pana. Pierwsi chrześcijanie mieli o niej tak wysokie mniemanie, że św. Paweł, chcąc zachęcić chrześcijan do dobrego, napisał: "Upominam was przez cichość i łagodność Chrystusa" (2 Kor 10, 1).
Cała powierzchowność Chrystusa Pana była nie tylko godna i dostojna, ale po prostu boska. Napoleon I mawiał: "Nie odważyłbym się porównywać czyjegokolwiek życia z życiem Chrystusa. Było ono pozbawione wszelkiej zmienności, skazy oraz zniekształcenia. Od pierwszego aż do ostatniego dnia jest taki sam, wzniosły, a jednocześnie prosty; nieskończenie surowy, a jednocześnie nieskończenie łagodny. W swoim tak zwanym życiu publicznym nie dawał nigdy okazji do jakiegokolwiek pod tym względem zarzutu. Jego zachowanie było tak mądre, że przez połączenie w sobie mocy i łagodności, wzbudzał zawsze podziw. Zarówno gdy mówił, jak i gdy działał, Jezus był zawsze świetlany, niezmienny, zupełnie niestronniczy i spokojny. Mówi się, że wzniosłość jest cechą charakterystyczną Bóstwa. Jakież więc imię należy dać Temu, który łączy w sobie wszystkie cechy charakterystyczne wzniosłości?
W Chrystusie wszystko wzbudza podziw. Jego Duch przewyższa wszystkie moje wyobrażenia, a najbardziej zaskakuje mnie Jego wola. Pomiędzy Nim a kimkolwiek na ziemi nie ma żadnego porównania. On jest naprawdę Istotą jedyną w swoim rodzaju. Im bardziej zbliżam się do Niego i dokładniej Go obserwuję, tym bardziej wszystko to przewyższa moje pojęcie. Wszystko w Nim jest tak wielkie, że aż przytłacza". Jan Jakub Rousseau przyznał: "Jeżeli życie i śmierć Sokratesa należą do człowieka, to życie i śmierć Jezusa Chrystusa należą do Boga".
Po Jezusie Chrystusie wzorem najdoskonalszej skromności jest Maryja. Święty Dionizy, który Ją widział w czasie Jej ziemskiego życia, był Nią tak zachwycony, że wziąłby Ją za Bóstwo, gdyby nie był chrześcijaninem. Wszystko w Jej słowach, w Jej postawie, w zachowaniu, w ubiorze i w utrzymywaniu mieszkania było szlachetne i proste. Św. Bernard mówi: "Jeżeli kochacie Maryję i chcecie się Jej podobać, starajcie się naśladować Jej skromność, ponieważ nic bardziej niż ona nie odpowiada człowie-kowi i chrześcijaninowi.
Józef, który stale przebywał z Jezusem i Maryją, na pewno niczego nie zaniedbał, by się Im przypodobać, praktykując taką skromność, jak Oni.
Tak więc ta cnota promieniowała ze Świętej Rodziny i kierowała wszystkimi Ich słowami i całym Ich postępowaniem. Nie można by tam znaleźć żadnego śladu szorstkości czy brutalności, żadnych nieopanowanych spojrzeń, żadnej przesady czy niedbałości w ubiorze. Wszystko było w doskonałej harmonii i mieściło się w szlachetnej prostocie. Wewnętrzne cnoty tych świętych dusz oddziaływały na ciała i ożywiały je. Św. Jan Chryzostom stwierdza, że wspaniała woń zawartości naczynia przejawia się w tym, co się z niego wydostaje.
Czyż współczesny świat nie potrzebuje takiego wzoru? Patrzy się dzisiaj tylko przez pryzmat zmysłów, a dusze, zamiast kierować zmysłami, stają się ich niewolnikami. Mówi się bez zastanowienia, a na słowa, których nie poskramia skromność, przemożny wpływ mają namiętności. Stąd wielka zuchwałość w rozmowach i w postawach. Chce się wszystko widzieć, wszystko słyszeć, wszystko czytać, tak jakby żyło się w pełni łaski, podczas gdy żyjemy w zastraszającej słabości. Nie mniejsze niebezpieczeństwo zagraża wówczas, gdy w wyglądzie zewnętrznym hołduje się przejawom próżności. Staramy się za wszelką cenę podobać się ludziom, to zaś prowadzi jedynie do własnego i cudzego nieszczęścia.
Św. Paweł napisał: "Gdybym ludziom chciał się przypodobać, nie byłbym sługą Chrystusa" (Ga 1,10). Przepych w odzieży, w mieszkaniu i meblach pochłania ogromne sumy, prowadzi często do ruiny ekonomicznej i do skandalicznych bankructw. Przez zazdrość atakuje się tego, kto bardziej zabłyśnie i wyprzedzi innych. Wynosząc się ponad swój stan, człowiek przygotowuje sobie upadek, który jest tym większy, im wyżej ktoś się wspiął. Doświadczenie wypływające z upadku innych, które powinno otworzyć oczy mniej przewidującym, jakoś niczego nie uczy. Potępiając innych za ich nierozsądną pychę, która doprowadziła ich do upadku, nie rezygnuje się z naśladowania ich pod tym względem. Nie znajduje się już upodobania w prostym i spokojnym życiu. Trzeba się piąć coraz wyżej za wszelką cenę. Trzeba więc opuścić dom rodzinny, który dawał schronienie od dzieciństwa, porzucić Kościół, w którym otrzymało się chrzest i po raz pierwszy spotkało się z Bogiem; groby swoich przodków, aby gdzie indziej szukać szczęścia i dobrobytu. Majątek jednak jak cień umyka przed tymi, którzy za nim gonią, a na spotkanie wychodzi im najczęściej rozczarowanie i nędza.
Święta Rodzino z Nazaretu! Niech przykłady Waszego życia uczą wszystkich umiłowania skromności, prostoty, a unikania jak zarazy wszelkiej próżności i zarozumiałości.
Jeżeli ludzie świeccy nie potrafią naśladować Waszych przykładów, niech przynajmniej we wspólnotach zakonnych znajdzie się więcej poszanowania dla tego, co się Bogu podoba, niż dla tego, co pozwala błyszczeć wobec ludzi. Niech dąży się raczej do tego, by zakładać nowe dobre dzieła, niż do tego, by upiększać swoje domy. Niech każdy powołany do stanu doskonałości kształtuje w swoich słowach, spojrzeniach i w całym swoim zachowaniu tę świętą skromność, która stanowi przyjemną woń Jezusa Chrystusa jako przykład dla ludzi i podziw dla aniołów.
Przykład - Maria Pernet
Maria była jedną z pierwszych sióstr w zakonie Wizytek. Do klasztoru wstąpiła w szesnastym roku życia, kiedy jeszcze nie wiedziała nic o świecie poza tym, że nie jest warty Boga. Jako dziecko budziła powszechny podziw dla swej skromności, tak że nazywano ją Aniołem z Annecy. Skromność ta wzrastała wraz z jej wiekiem. W jej życiorysie czytamy m.in., że nigdy nie pokazywała się z odsłoniętą szyją. Św. Franciszek Salezy powiedział o niej: „ta siostrzyczka jest prawdziwą córką Najświętszej Dziewicy".
Źródło: Jean Berthier MS, Kult i naśladowanie Świętej Rodziny, Ciechocinek 2003.