7/ Ubóstwo

Ewangeliczne ubóstwo jest cnotą, która łączy się ze skromnością i umartwieniem, odrywając serce od umiłowania bogactw tego świata. Należy podziwiać pod tym względem przykłady Świętej Rodziny. Wszystko, co opowiadają nam życiorysy Świętych o tych, którzy dla praktykowania tej cnoty wyrzekli się swych dóbr, a nawet koron królewskich, nie da się porównać z przykładem Świętej Rodziny. Bo chodzi tu o Króla królów, Pana wszechświata; o Maryję, Królową nieba i ziemi, oraz o św. Józefa, potomka króla Dawida. Widzimy właśnie te trzy święte osoby, jak w Betlejem nie mogąc znaleźć schronienia, znajdują je dopiero w stajni. Tam musiała Niepokalana Dziewica położyć Stwórcę świata w żłobie na garści słomy, którą wzięła ze ściółki przeznaczonej dla zwierząt. Co przeszkadzało Synowi Bożemu wybrać sobie pałac, przygotować sobie kołyskę przyozdobioną drogimi kamieniami i otoczyć się dworem złożonym z możnych tego świata, a nawet z aniołów? Gdyby przyszedł na świat w takich warunkach, nie wyleczyłby nas z miłości do dóbr tego świata, które tak wiele ludzi narażają na zgubę, jak mówi Pismo święte: "Ci, którzy chcą się bogacić, wpadają w pokusę i zasadzkę oraz w liczne nierozumne i szkodliwe pożądania. One to pogrążają ludzi w zgubę i zatracenie. Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy" (1 Tm 6, 9-10). Ona rzeczywiście prowadzi do nieczułości na potrzeby biednych, do zazdrości i niesprawiedliwości wobec bliźnich, a niekiedy nawet do utraty wiary (por. 1 Tm 6,10), którą porzuca się dla przemijających dóbr. Kiedy aniołowie zwiastowali narodzenie Odkupiciela, dali taki znak rozpoznawczy: "Znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie" (Łk 2,12). Właśnie przez to ubóstwo stał się On Odkupicielem i przyniósł lekarstwo na te rany naszej natury, które przywiązują nas do ziemi i odwracają nasze oczy od nieba. Maryja i Józef uczestniczyli w tym ubóstwie i odczuwali wszystkie braki, nie tyle ze względu na siebie, ile raczej na Boże Dzieciątko. Opuszczona grota skalna miała przynajmniej dach chroniący bydło. Niedługo jednak zabawił w niej Chrystus Pan. Trzeba było znaleźć Mu schronienie w obcej ziemi, by uniknąć zemsty Heroda.

Przez kilka lat pozostanie na wygnaniu i dopiero po śmierci okrutnego władcy powróci do Ojczyzny z całym swoim ubóstwem. Zamieszka w Nazarecie przy ubogim, nieco podupadłym z powodu długiej nieobecności właściciela warsztacie św. Józefa. Tam wzrasta w ubogim domu, na skromnym pożywieniu ubogich, wykonując pracę właściwą dla ludzi biednych, i to wcale nie w tym celu, żeby zrobić na niej majątek, bo poprzestając na małym Jezus, Maryja i Józef, wcale nie polepszają swojej sytuacji. Mógł więc Jezus powiedzieć, gdy głosił swoją radosną Nowinę i zapowiedź szczęśliwości: "Błogosławieni ubodzy w duchu" (Mt 5,3). "Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć" (Mt 8,20). Tym zaś, którzy chcieli być blisko Niego, udzielał rady: "Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną" (Mt 19,21).

Właśnie ta obietnica zaludniała w ciągu dwudziestu wieków pustelnie i klasztory dobrowolnymi ubogimi, którzy rezygnując ze swych dóbr nie chcieli innych bogactw, jak tylko ubóstwo Jezusa Chrystusa, skazując się na ciężką pracę lub na żebracze życie dla zapewnienia sobie codziennej strawy. Niech nikt nie sądzi, że to bohaterstwo wygasło już w Kościele. Zawsze znajdują się pobożne dusze, które opuszczają wszystko, by iść za Jezusem Chrystusem. Zawsze znajdują się ludzie bogaci, którzy używają swoich dóbr jedynie w celu złagodzenia losu biednych. Inni, chociaż nie idą tak daleko, zachowują to, co w uczciwy sposób nabyli, nie chcą nieuczciwie pomnażać swego majątku, odkładają część z tego na wypadek nagłej potrzeby, i woleliby raczej wszystko stracić, niż naruszyć prawo Boże. Ci, wymienieni przeze mnie, jeżeli nawet są bogaci, żyją w oderwaniu od ziemi, by oczekiwać skarbu w niebie.

Jasne jest oczywiście, że skarb ten będzie tym obfitszy, im doskonalsze będzie wyrzeczenie na tym świecie. "Człowiek będzie zbierał to, co posiał". Kiedy św. Piotr zapytał Pana: "Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?" Jezus mu odpowiedział: "Zaprawdę powiadam wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela". Żeby zaś nie sądzono, że ta obietnica odnosi się do samych tylko Apostołów, Jezus dodał: "Każdy, kto dla Mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć więcej otrzyma i życie wieczne odziedziczy" (Mt 19.27-29). Szczęśliwe są więc wspólnoty zakonne które wiernie zachowują ubóstwo naśladując Świętą Rodzinę z Nazaretu. Ich członkowie mają zapewnione niebo, ponieważ obiecał im to Bóg, który nie kłamie. Szczęśliwi są szlachetni ludzie bogaci, których nadmiar dóbr staje się dobrodziejstwem ubogich. Pismo święte zapewnia. że "Pan ich ocali w dniu niesz-częścia" (Ps 40, 2). Któż natomiast nie będzie się obawiał losu bogatego skąpca, o którym mówi Ewangelia, że po śmierci został pogrzebany w piekle? (Łk 16,22). "Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą, i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną" (Mt 6,19-20). Te skarby mogą nabywać nawet najbiedniejsi, którzy kochają swoje ubóstwo i przyjmują swój niedostatek w zjednoczeniu z Jezusem, Maryją i Józefem. Wielkie to szczęście, gdy ma się taką wiarę, że przyjmuje się na ziemi taką samą sytuację, jaką miała Święta Rodzina! Ludzie majętni, bądźcie miłosierni, a wy biedni, bądźcie pokorni i cierpliwi, a niebo będzie waszym udziałem.

Przykład - Księżna Ludwika Francuska

Ta księżniczka, córka królewska, została karmelitanką i przeoryszą klasztoru św. Dionizego. Nosiła zawsze pończochy z grubego sukna i sandały zrobione ze sznurków, bez obcasów. Miała zawsze tylko jeden habit, a ostatni nosiła osiem lat. Połatała go sama w wielu miejscach kawałkami nowego materiału. Jedna z sióstr: chciała ją nakłonić, by sobie sprawiła nowy, przekonując ją, że to przecież wstyd, żeby w takim habicie przyjmować królewską rodzinę. Odpowiedziała wtedy: "Od kiedy jest wstyd żyć zgodnie z duchem naszego stanu zakonnego? "Moja rodzina wie dobrze, że złożyłam ślub ubóstwa i że na swoim urzędzie muszę dawać dobry przykład". Wybrała dla siebie najbardziej niewygodną celę i nie pozwoliła wprowadzić w niej żadnych ulepszeń, na które innym siostrom pozwalała. Okna się nie domykały, tak że wiatr gasił jej lampę, dlatego zasłoniła je grubym papierem. Kiedy zachorowała, siostry proponowały jej, by przeniosła się do pomieszczenia, w którym przyjmowała królewską rodzinę. Mówiły: "Będzie tam Matce wygodniej". "Oczywiście - odpowiedziała - ale nie przychodzi się tutaj szukać wygód, a zarówno w zdrowiu, jak i w chorobie, trzeba pamiętać, że jest się karmelitanką".

Odwiedził ją w jej celi Gustaw, król Szwecji. Kiedy zobaczył tam tylko krucyfiks, jedno drewniane krzesło i słomiany siennik na drewnianej pryczy, zawołał: "Tutaj mieszka córka króla Francji? "Tak, ale tu się śpi wygodniej niż w Wersalu", odpowiedziała księżniczka - karmelitanka. Król chciał zobaczyć również jej nakrycia w refektarzu. Składały się one z drewnianej łyżki i glinianego kubka. Po wyjściu z klasztoru św. Dionizego król powiedział: "Żadnego z cudów, jakie widziałem we Włoszech i we Francji, w Paryżu i w Rzymie, nie można porównać z tym cudem, który znajduje się w Karmelu Św. Dionizego”.

Źródło: Jean Berthier MS, Kult i naśladowanie Świętej Rodziny, Ciechocinek 2003.