I. Cnoty teologiczne. 1/ Wiara

Wprowadzenie

Najlepszym i najskuteczniejszym sposobem uczczenia Świętej Rodziny jest Jej naśladowanie. Rozważaliśmy już, że gorliwe Jej wzywanie, uroczyste obchodzenie Jej święta, wstępowanie do stowarzyszeń pod Jej wezwaniem jest rzeczą dobrą i zbawienną. Jednak rzeczą lepszą i bardziej owocną jest Jej naśladowanie. Odwołujemy się tutaj do słów Leona XIII.

W swoim Breve z 20 czerwca 1892 roku, w którym ubogacił Stowarzyszenie Świętej Rodziny licznymi odpustami, Ojciec święty oświadcza, że obsypał je pochwałami i najgoręcej zalecił je rodzinom "celem wdrożenia chrześcijańskiego ludu przy tej okazji do praktykowania cnót chrześcijańskich wzorując się na Świętej Rodzinie i jego własnych naukach". Następnie dodaje: "Ponieważ chrześcijańska cnota jest ogromnie skuteczna i posiada wielką moc, szczególnie gdy chodzi o leczenie zła przygniatającego ludzkość oraz oddalania zagrażających nam niebezpieczeństw”.

Do cnoty pobudza ludzi przede wszystkim przykład, który jest tym owocniejszy, im bardziej doskonali są ci, którzy go dają.

Nie należy się więc dziwić, że zaangażowaliśmy całkowicie naszą gorliwość i najlepszą wolę do popierania Stowarzyszenia Świętej Rodziny, które stawia sobie za cel naśladowanie świętości Świętej Rodziny, ponieważ niczego tak nie pragniemy i do niczego tak nie dążymy, jak do wskazywania lekarstwa na obecne zło i zażegnanie grożących nam niebezpieczeństw, przez powrót do chrześcijańskich cnót.

Wszyscy więc, którzy wstępują do tego Stowarzyszenia, winni wpatrywać się we wspaniałe cnoty Jezusa, Maryi i Józefa, stosować je do siebie, a naśladując te Trzy Święte Osoby, zdobywać podobne cnoty i stawać się w ten sposób lepszymi.

"Niech więc to Stowarzyszenie rozwija się pomyślnie i rozkwita, zarówno przez liczbę tych, którzy będą do niego należeć, jak i przez dobre uczynki, które będą spełniać i w ten sposób niech z każdym dniem rozwija się wewnętrznie i zewnętrznie. Jeżeli ten rozwój będzie pomyślny, łatwo dostrzeżemy w rodzinach rozkwit wiary, pobożności i wszystkich chrześcijańskich cnót".

Papież pozwala nam w ten sposób dokładnie poznać cel, jaki sobie obrał, upowszechniając kult Świętej Rodziny: nakłonić wszystkie dzieci Kościoła do Jej naśladowania. Przez to naśladowanie można znaleźć lekarstwo na wszelkie zło. To lekarstwo pozwoli nam uniknąć wszystkich grożących nam niebezpieczeństw. W Świętej Rodzinie znajdujemy niezrównany wzór wypełniania wszystkich obowiązków i praktykowania wszystkich cnót. Jezus jest nieskończoną świętością. Co zaś możemy powiedzieć o Maryi i Józefie? Jeżeli wystarczy kilka dni słonecznych, aby lilie i róże oraz inne kwiaty nabrały swych wspaniałych kolorów, to czegóż mógł dokonać Jezus, Boskie Słońce sprawiedliwości w duszach Maryi i Józefa, oświecając je przez wiele lat, aż roz-kwitły przepychem wspaniałych cnót? A więc w szkole Świętej Rodziny trzeba uczyć się cnót, które mamy praktykować w stosunku do Boga, do bliźniego i do nas samych. O tym powiemy w trzech kolejnych częściach tej książki.

Przykład - o. Hieronim z Pistoi

W kronikach Ojców Kapucynów odnotowano, że o. Hieronim z Pistoi, misjonarz, udając się z jednym ze współbraci, na polecenie papieża, z Rzymu do Kandii, zabłądził w nocy w okolicach Wenecji. Wyczerpani trudami podróży, upadli na kolana i błagali Jezusa, Maryję i Józefa o pomoc, do których mieli gorące nabożeństwo, aby przyszli im z pomocą w tej trudnej sytuacji. Wkrótce ujrzeli w pobliżu jasne światło. Udali się w tym kierunku i ujrzeli mały domek, w którym mieszkały trzy osoby: mężczyzna, kobieta i małe dziecko. Wszyscy troje odznaczali się niezwykłą pięknością. Podróżni zostali przyjęci i potraktowani z ogromną serdecznością. Obudziwszy się rano zauważali, że znajdują się na środku łąki. Rozglądali się wokoło, ale nigdzie nie mogli dojrzeć domu, w którym znaleźli schronienie. Wobec powyższego ugruntowali się w przekonaniu, że ich gospodarzami byli Jezus, Maryja i Józef. Złożyli im więc pokorne dziękczynienie za tę niezwykłą łaskę.

Powyższy przykład uczy, że warto zaufać pomocy Jezusa, Maryi i Józefa, zarówno w potrzebach materialnych, jak i duchowych. Nie poprzestawajmy na wzywaniu Świętej Rodziny, ale starajmy się również naśladować Jej cnoty.

Część Pierwsza

Cnoty teologiczne

Chodzi tu o te cnoty, które mają za przedmiot samego Boga, albo należny Mu kult. Cnoty, które mają za przedmiot samego Boga, noszą nazwę teologicznych. Są nimi: wiara, która uzdalnia człowieka do wierzenia Bogu ze względu na Jego nieskończoną wierność i prawdomówność; nadzieja, która przygotowuje człowieka by mógł się spodziewać oglądania i posiadania Boga, co daje człowiekowi wieczne szczęście; miłość, która czyni zdolnym człowieka do miłowania Boga nade wszystko ze względu na Jego nieskończone doskonałości. Dochodzi do tego jeszcze cnota religijności, która sprawia, że człowiek staje się zdolny czcić godnie Boga, oddawać Mu należny kult, przejawem którego jest przede wszystkim modlitwa.

Wpatrując się w Świętą Rodzinę, znajdujemy w Niej wzór wiary będącej podstawą życia nadprzyrodzonego: nadziei stanowiącej jego filar, miłości będącej jego ukoronowaniem oraz religijności, która przejawiając się w duchu modlitwy, podtrzymuje życie nadprzyrodzone.

Rozdział I - Wiara

Należy najpierw wprowadzić istotne rozróżnienie pomiędzy Jezusem Chrystusem a Jego Najświętszą Matką i św. Józefem.

Nie księżyc i planety oświecają słońce, ale to ono przekazuje im swoje światło. Jezus jako Bóg, jest prawdziwą światłością, światłem nie zapożyczonym od nikogo, ale z samej swej istoty oświecającym każdego człowieka przychodzącego na ten świat. Jego ludzka dusza jest oświecana bezpośrednio boską światłością i dlatego wyraźnie ogląda istotę Boga, jedność Jego natury, troistości osób, wszystkie boskie przymioty: wielkość, majestat, wiedzę, sprawiedliwość, dobroć, miłosierdzie oraz Jego wszystkie nieskończone doskonałości, z większą jasnością niż święci w niebie, Aniołowie czy Serafini. Ten kto widzi, nie ma potrzeby wierzyć, ponieważ wiara jest obrazem tego, czego się nie ogląda, a wierzy się ze względu na świadectwo innych. Chrystus znał, nawet jako człowiek, wszystkie nadprzyrodzone prawdy, doskonalej niż wszyscy mieszkańcy nieba.

Maryja i Józef mogli to wszystko poznawać jedynie przez wiarę. To Bóg powołał do prawdziwego światła wiary Najświętszą Dziewicę, św. Józefa i wierzących wszystkich czasów. Wiara jest nadprzyrodzonym darem Boga. Każdy dar nadprzyrodzony jest udzielany ze względu na zasługi Jezusa Chrystusa. Ze względu na Jego zasługi została udzielona wiara naszym pierwszym rodzicom po ich upadku, wszystkim starotestamentowym patriarchom: Noemu, Abrahamowi, Mojżeszowi i sprawiedliwym, którzy zostali zbawieni przez wiarę, którą mieli w Jezusie Chrystusie, a której udzielił im Bóg tylko ze względu na zasługi swego Boskiego Syna.

Maryja i Józef, pochodzący z rodu patriarchów i królów judzkich, byli spadkobiercami ich wiary. W czasie swego legalnego małżeństwa żyli na bardzo wysokim stopniu świętości, a więc posiadali bardzo wysoki stopień wiary, gdyż wiara jest początkiem wszelkiej świętości. Wierze Najświętszej Dziewicy przypisała św. Elżbieta to szczęście, jakiego Maryja doznała, stając się Matką Boga: "Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła". Ewangelia uczy nas również, że św. Józef był sprawiedliwy, a sprawiedliwy żyje z wiary.

Kiedy Słowo stało się człowiekiem w łonie Maryi, kiedy objawiło się Maryi i Józefowi w postaci małego Dziecięcia, Jego narodzeniu towarzyszył śpiew aniołów: "Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli”. Niezwykła gwiazda sprowadziła do żłóbka Mędrców ze Wschodu. Później Jezus wzrastał i niejednokrotnie objawiał w stosunkach rodzinnych z Maryją i Józefem odblaski swojej boskiej Mądrości, które w pewnym stopniu odsłaniały Boże tajemnice. To wszystko było nadprzyrodzonym światłem oświecającym umysły i pogłębiającym wiarę Maryi i Józefa.

O Mojżeszu napisano, że przeżywał obecność Boga, jakby Go widział. Najświętsza Dziewico i Ty święty Oblubieńcze Niepokalanej, Wy oglądacie własnymi oczyma Króla wieków. Przechowujecie słowa, które wyszły z Jego boskich ust i rozważacie je w ciszy. "Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu" (Łk 2,19).

Święta Rodzina oświecona Bożą światłością, nie żyła dla ziemi, ale dla nieba. Jezus czynił wszystko, żeby podobać się swemu Ojcu, który "miał w Nim upodobanie". Od chwili poczęcia był samą światłością, samą prawdą i samą doskonałością. Nie mógł więc wzrastać w miarę wchodzenia w życie; pozwalał jedynie swej wiedzy i mądrości, które krył w sobie, ujawniać się stopniowo. Maryja i Józef przyłączyli się do Jezusa, by żyć Jego boskim życiem i pozwolić się prowadzić wszystkim promieniom Jego światłości. Dlatego nie było w Ich duszach żadnej ciemności, żadnych światowych uprzedzeń, a w Ich sercach żadnego nieuporządkowanego przywiązania. Zmierzali więc swobodnie drogami sprawiedliwości, od cnoty do cnoty, wzrastając z godziny na godzinę w światłości, podobni do gwiazdy porannej, która złoci najpierw szczyty gór, a następnie - w miarę jak dzień zbliża się ku południowi - wysyła coraz jaśniejsze promienie.

O nadprzyrodzone, prawdziwe życie, które jesteś uczestnictwem w życiu Bożym, kiedyż zastąpisz w duszach życie cielesne, zmysłowe, naturalne życie przyćmionego umysłu, którego światło zaciemnił grzech?

"Człowiek zmysłowy - mówi św. Paweł - nie pojmuje tego, co pochodzi z Ducha Bożego". Wytracę - mówi Pan - mądrość mędrców i odrzucę roztropność roztropnych (w duchu tego świata)".

Filozofowie wszystkich czasów, którzy nie znaliście wiary, albo utraciliście ją z powodu swej zarozumiałości, a teraz jesteście pozbawieni na zawsze widzenia Bożego oblicza, na co przydała się wasza pycha?" Chwalą was być może na ziemi, gdzie już was nie ma, a tam gdzie jesteście doznajecie udręki. Wyżej stawiam pokorną i pełną oddania wiarę Maryi i Józefa niż urojenia waszej rzekomej mądrości, która nie potrafiła rozpoznać prawdziwego światła, a jeżeli nawet je poznała, nie potrafiła dać wam siły do uwielbiania Boga tak, jak na to zasługuje. "Nie oddali Mu czci jako Bogu" (Rz 1,21).

"Kto nie wierzy już został potępiony" (J 3,18), ponieważ nie wierzy w Jezusa Chrystusa, odrzuca prawdę, którą go Bóg obdarowuje dla jego zbawienia. Czyż można wyrządzić Bogu większą zniewagę, niż przez odrzucenie Jego świadectwa? Świadectwo ludzkie przyjmujemy codziennie, a przecież świadectwo Boże jest nieskończenie większe. Wyrządzając tę zniewagę Bogu, człowiek sam się gubi, wygasza w sobie światło, które prowadzi do nieba. Ten, kto zagłusza swój rozum, ponosi wielką winę. Nie mniejszą winę popełnia ten, kto pozwala sobie gasić światło wiary, bez którego "nie można podobać się Bogu" i dojść do posiadania Go w wieczności. Jeżeli więc chcemy upodobnić się do Świętej Rodziny, żyjmy wiarą! Życie z wiary zakłada to, że musimy się starać o pogłębianie swoich wiadomości z zakresu prawd religijnych i głęboko wypisać w swojej duszy podstawowe zasady naszej wiary, i swoje życie uzgodnić z tymi zasadami. Zasady te wymagają rozwinięcia, czego spróbujemy dokonać w trzech kolejnych artykułach.

Przykład - Epitafium pewnego Anglika

Pokazywana jest jeszcze w Rzymie kaplica, którą zbudował papież Grzegorz Wielki ku czci św. Andrzeja. Jeszcze jako zwykły zakonnik, przekształcił swój dom rodzinny na klasztor, z którego mieli wychodzić przyszli apostołowie Anglii. W kościele klasztornym, należącym obecnie do oo. Kamedułów, za amboną, z której św. Grzegorz wygłaszał kazania, i ołtarzem, przed którym wiele się modlił o nawrócenie Anglii, można obejrzeć groby kilku zacnych Anglików zmarłych na wygnaniu, którzy chcieli dochować wierności religii przyniesionej im przez Apostołów pochodzących z tego klasztoru. Wśród wielu napisów nagrobkowych znajduje się również następujący: "Tu spoczywa Robert Pecham, angielski katolik, który po zerwaniu Anglii z Kościołem Rzymskokatolickim opuścił swoją Ojczyznę, nie mogąc znieść w niej życia bez prawdziwej wiary. Po przybyciu do Rzymu zmarł, nie mogąc znieść życia bez Ojczyzny”.

Bądźmy gotowi raczej wszystko stracić, niż wyrzec się wiary.

Artykuł 1 - Troska o nauczanie prawd wiary

Treści Ksiąg świętych natchnionych przez Ducha Świętego i przekazanych przez Niego prorokom i natchnionym autorom żyjącym przed przyjściem Jezusa Chrystusa na ziemię, były przedmiotem ustawicznych studiów ludu Bożego. Żydzi, poza synagogą, nie mieli żadnych szkół publicznych i ona była miejscem ich zgromadzeń. Czytano tam Biblię w wyznaczone dni.
Wychowanie odbywało się w rodzinie. Polegało ono na nauczaniu dzieci Prawa Bożego i na przypominaniu cudów, których Bóg dokonał dla dobra ich praojców, oraz na budzeniu bojaźni i miłości Bożej.

W ten sposób wychowywał się św. Józef. Maryja natomiast w dzieciństwie wychowywała się w świątyni i tam oddawała się rozważaniu Słowa Bożego. Później, oboje czerpali w szkole Jezusa nowe światło z Pism natchnionych. Skoro Zbawiciel w ten sposób interpretował Słowo Boże uczniom idącym do Emaus, że ich serca pałały Bożą miłością, nie zaniedbał również okazji do objawiania Bożych tajemnic swojej Najświętszej Matce i swemu Opiekunowi.

Można sobie wyobrazić jak bardzo Maryja i Józef pragnęli czerpać takie odkrycia z ust Jezusa, zanim rozpocznie głoszenie Ewangelii innym. Jakże bardzo musiały Ich zachwycać te promienie niebiańskiego światła! Jaki zapał ogarniał wówczas ich serca! Taki jest właśnie wzór rodziny chrześcijańskiej. Naukę wiary należy przyswajać sobie w rodzinie. Ona jest najbardziej konieczna ze wszystkich nauk. Wystarczy do wiecznego zbawienia; bez niej wszystkie inne są bezużyteczne dla wieczności. Duch Święty mówi: "Już z natury głupi są ci ludzie, którzy nie poznali Boga", chociażby wykazywali największą wiedzę w sprawach tego świata. Największym obowiązkiem rodziców jest uczenie dzieci poznawania Boga, najważniejszym zaś obowiązkiem dzieci jest uczyć się prawd wiary chrześcijańskiej. Są takie prawdy, nieznajomość których pochodząca z niedbalstwa, może pociągnąć za sobą ciężką winę. Są to: istnienie jednego Boga, który wynagradza za dobro, a za zło karze; trzy odrębne osoby Boskie: Ojciec, Syn i Duch Święty. Bóg jest duchem, którego nie można widzieć oczyma ciała. Syn Boży, nie przestając być Bogiem, przyjął podobne do naszych duszę i ciało, aby stać się dla nas widzialnym, pouczyć nas, odkupić od grzechu i piekła przez swoje cierpienie i śmierć. Powstawszy z martwych trzeciego dnia po swoim ukrzyżowaniu, wstąpił do nieba, skąd znowu przyjdzie, aby sądzić wszystkich ludzi. Ustanowił swój Kościół, nad którym czuwa Duch Święty i który ma nas pouczać o prawdzie, której powinniśmy być posłuszni. Nasze dusze są nieśmiertelne, a więc w konsekwencji będą wiecznie szczęśliwe lub nieszczęśliwe, zależnie od tego, czy na tym świecie będziemy czynić dobrze czy źle.

Aby zasłużyć na życie wieczne powinniśmy wierzyć, że Bóg dał nam swoje przykazania, które należy znać i ich przestrzegać.

Aby stosować je w praktyce i zasługiwać przez to na niebo, potrzebujemy bezwzględnie pomocy, której Bóg nie musi nam udzielać. Ta pomoc nazywa się łaską. Aby ją otrzymać jest konieczna bezwzględnie modlitwa. Dla zapewnienia nam łaski mamy również sakramenty święte, szczególnie chrzest, który jest konieczny do zbawienia, następnie sakrament pojednania, w którym Bóg odpuszcza nam grzechy, oraz Eucharystię, która daje nam samego Jezusa Chrystusa wraz z wielką obfitością Jego łask.

Oto wykaz artykułów naszej wiary, których poznanie jest najkonieczniejsze. Trzeba uczyć się rozumieć znaczenie "Wierzę w Boga", "Ojcze nasz", "Zdrowaś Maryjo", przykazań Bożych i kościelnych. Trzeba starać się również posiąść to, co zawiera katechizm. Bardzo zbawienna jest praktyka czytania w rodzinie, zwłaszcza w długie zimowe wieczory, rozdziału lub przynajmniej jednej stronicy katechizmu lub innego dobrego opracowania z dziedziny chrześcijańskiej nauki.

Nic tak nie utrwala prawd religijnych w duszach dzieci i wszystkich wiernych jak opowiadanie historii biblijnej. Św. Jan Chryzostom wyjaśniał kiedyś swoim wiernym werset psalmu 44: "Boże, słyszeliśmy na własne oczy, ojcowie nasi opowiedzieli nam o czynach, których za ich dni dokonałeś w pradawnych czasach". Wypowiadając słowa "ojcowie nasi nam opowiedzieli", wielki mówca zawołał: "Słuchajcie wy wszyscy, którzy zaniedbujecie wasze dzieci i pozwalacie im śpiewać światowe piosenki, a zaniedbujecie Boże opowieści. Ludzie, o których mówimy, nie byli tacy. Oni poświęcali swoje życie na głoszenie dzieł Boga i odnosili podwójny pożytek. Ci bowiem, którzy otrzymali od Niego dobrodziejstwa, stawali się lepszymi dzięki zachowaniu ich w pamięci, a ich potomstwo czerpało z tych opowiadań gruntowną znajomość Boga oraz wzrastało w gorliwości i w cnotliwym życiu. Na ich ustach były pisma współczesnych im pisarzy, a cała ich nauka i wszystkie ich rozmowy opierały się na tych opowiadaniach, których uroku i użyteczności nic nie może przewyższyć. Jeżeli bowiem opowiadanie o zwykłych wydarzeniach oraz bajki i fantastyczne opowieści zdolne są zainteresować słuchaczy, to tym bardziej powinny nas zachwycać i nakłaniać do cnoty opowiadania o wydarzeniach świadczących o dobroci Boga, o Jego potędze, mądrości i trosce o nas".

Fenelon wyraża te same myśli, dołączając do nich szczegóły, które tu przytoczymy: "Trzeba się starać - mówi ten znany biskup - bardziej zainteresować dzieci historią świętą niż innymi opowiadaniami, nie mówiąc już o tym, że jest ona piękniejsza. Być może nigdy w to nie uwierzą, jeżeli nie damy im tego odczuć bez specjalnego zachwalania. Pomóżmy im dostrzec jej ważność, niepowtarzalność i cudowność przejawiające się w prostych ale niezwykle żywych obrazach. Historie: stworzenia, upadku Adama, potopu, powołania Abrahama, ofiarowania Izaaka, przygód Józefa, urodzenia i ucieczki Mojżesza, potrafią nie tylko pobudzić ciekawość dzieci, ale będą również kształtowały ich poglądy, ukazując im początki naszej religii. Trzeba być wielkim ignorantem w sprawach religii, aby nie wiedzieć, że ma ona swoją historię. Przez ukazanie splotu cudownych wydarzeń, informujemy o jej powstaniu, o jej ciągłości i o wszystkim, co sprawia, że wierzymy i praktykujemy. Bóg, który lepiej niż ktokolwiek zna duszę człowieka, którego stworzył, ukrył prawdy religijne w opowiadaniach ludowych, które nie przeciążają umysłu prostych ludzi, ale pomagają im zrozumieć i zapamiętać tajemnice wiary. Jeżeli mówimy dziecku, że Bóg jest jeden w trzech osobach mających jedną naturę, to przez częste powtarzanie zapamięta te słowa, ale jest rzeczą wątpliwą, czy prawidłowo zrozumie ich znaczenie. Trzeba mu raczej opowiedzieć, jak Jezus wychodząc z Jordanu usłyszał z nieba głos Ojca: "Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie". Dodajmy również, że Duch Święty zstąpił na Zbawiciela pod postacią gołębicy. Niech ono samo odnajdzie w tym opowiadaniu Trójcę Świętą i nigdy o tym nie zapomni. Będzie zawsze rozpoznawało trzy osoby Boskie poprzez różnicę w Ich działaniu. Nie będzie potrzeby nawet pouczać, że te Trzy Osoby stanowią jednego Boga. Ten przykład wystarczy do ukazania użyteczności opowiadań biblijnych. Pozornie wydaje się, że przedłużają nauczanie, w rzeczywistości jednak skracają je i niwelują abstrakcyjność prawd katechizmowych, w których tajemnice są oderwane od faktów. Stąd wniosek, że dawniej nauczano przez opowiadanie o wydarzeniach.

Ta wspaniała metoda, którą chętnie stosował św. Augustyn, nie pochodzi bynajmniej od niego samego, ale jest to powszechna metoda i praktyka Kościoła. Polegała ona na ukazywaniu w trakcie opowiadania, że religia jest tak stara jak świat. Mówiła o Jezusie Chrystusie, na którego czekano już w Starym Testamencie, a który żyje i działa w Nowym Przymierzu. Taka jest podstawa chrześcijańskiego nauczania.

Po opowiedzeniu o ważnych wydarzeniach Starego Testamentu, należy przejść do cudownych narodzin św. Jana Chrzciciela. Szczegółowiej należy opowiedzieć o narodzeniu Jezusa Chrystusa. Potem należy wybrać z Ewangelii najbardziej charakterystyczne wydarzenia z Jego życia: pouczanie uczonych w Świątyni w wieku 12 lat, chrzest w Jordanie, pobyt na pustyni i kuszenie, nawrócenie grzesznicy, która namaściła wonnościami stopy Zbawiciela, obmyła je swymi łzami i otarła włosami. Trzeba również opowiedzieć o nawróceniu Samarytanki, o uzdrowieniu niewidomego od urodzenia, o przywróceniu do życia Łazarza, oraz o triumfalnym wjeździe Jezusa do Jerozolimy. Trzeba im również ukazać Jezusa cierpiącego, wychodzącego w chwale z grobu, spotykającego się z Apostołami przez czterdzieści dni i wstępującego do nieba, o Zesłaniu Ducha Świętego, o u kamienowaniu św. Szczepana, o nawróceniu św. Pawła, o zaproszeniu przez setnika Korneliusza, o podróżach Apostołów, szczególnie św. Pawła, co może być również bardzo interesujące. Trzeba również wybrać najpiękniejsze życiorysy męczenników i jakieś obrazy z życia pierwszych chrześcijan: o męstwie młodych dziewic, o umartwionym życiu pustelników, o nawróceniu królów i całych narodów, o postawie Żydów i o ich dotąd nie zmazanej karze.

Ożywmy nasze opowiadania urozmaiconymi głosami i pozwólmy przemawiać wszystkim naszym postaciom. Dzieci mające żywą wyobraźnię, przyjmą to, jak gdyby same ich widziały i słyszały. Na przykład opowiadając historię Józefa egipskiego postarajmy się, by jego bracia przemawiali jak brutale, a Jakub jak czuły i przygnębiony ojciec. Kiedy przemawia sam Józef, niech daje do zrozumienia, że jest panem w Egipcie; że go bawi ukrywanie się przed braćmi, napędzanie im strachu, a następnie ujawnienie się przed nimi. Takie proste przedstawienie połączone z bogactwem samej historii na pewno zachwyci i zainteresuje dziecko. Nie należy jednak dopuszczać do przeładowywania dzieci tymi historiami. Czasem takie opowiadanie może być formą nagrody za dobre sprawowanie. Opowiadanie nie powinno zbytnio przypominać lekcji szkolnej. Nie trzeba dziecka zmuszać do powtarzania opowiadań, gdyż to osłabia wrażenie i pozbawia dziecko przyjemności słuchania.

Arcybiskup von Cambray proponuje: Jeżeli w domu jest więcej dzieci, zachęcajmy je do przedstawiania postaci z historii biblijnej, której się nauczyły, Jedno niech będzie np. Abrahamem, a drugie Izaakiem. Takie przedstawienia spodobają się im bardziej niż zabawy, przyzwyczają je do myślenia i mówienia z przyjemnością o rzeczach poważnych, a same opowiadania utrwalą się w ich pamięci na zawsze.

Trzeba dodać, że nawet staruszkowie przebywający stale w domu, kiedy usłyszą te opowiadania i zobaczą takie przedstawienia, będą mieli możność ożywienia swojej wiary.

Taki sposób przekazywania dzieciom wiary jest skutecznym sposobem na wprowadzenie życia nadprzyrodzonego do rodzin. Niech jednak rodzice czuwają, aby chwast ateizmu nie zagłuszył zasianego przez nich w duszach dzieci ziarna wiary. Są szkoły, w których naucza się pogardy dla religii i w konsekwencji tego dzieci mogą być wychowane na ateistów i wolnomyślicieli. W żadnym wypadku rodzice nie powinni powierzać im swoich dzieci. Byłoby tysiąc razy lepiej, gdyby nigdy nie umiały czytać i pisać, niż gdyby miały się tam nauczyć ateizmu. Są również szkoły indyferentne, w których nie mówi się wcale o Bogu. Nieszczęśliwe są kraje, które posiadają tylko takie szkoły. Tam, gdzie jest możliwość wybierania pomiędzy szkołą wyznaniową a pozornie indyferentną, rodzice prawdziwie chrześcijańscy na pewno nie będą się wahać przy wyborze. Czyż odważyliby się dać pierwszeństwo zakładom, w których milczy się o tym, co jest najważniejsze do poznania przed szkołami, gdzie przyznaje się religii i wierze należne im miejsce?

Jeżeli w jakiejś miejscowości nie można znaleźć innej szkoły poza indyferentną, wówczas rodzice mają jeszcze poważniejszy obowiązek zapobiegania zgubnym następstwom takiego wychowania, czuwając nad tym, aby ich dzieci uczestniczyły w katechizacji parafialnej, oraz ucząc je troskliwie w domu. Nieświadomość religijna czyni człowieka bezbronnym wobec ateizmu i własnych namiętności. Niech rodzice będą czujni pod tym względem, gdyż chodzi tu o honor rodziny, o szczęśliwą starość, oraz o zbawienie własne i swoich dzieci.

Dla zapobieżenia tym wielkim niebezpieczeństwom odnośnie wiary, opublikowaliśmy praktyczny sposób towarzyszenia umierającym, praktyczny sposób przygotowywania małych dzieci do Sakramentu Pojednania, oraz inne prace jak: "Książkę dla dzieci" i "Książkę dla wszystkich". Ta ostatnia została przetłumaczona na kilka języków, a samo wydanie francuskie rozeszło się w ponad 60 tysiącach egzemplarzy. Byłoby nam bardzo miło, gdyby te książki znalazły się we wszystkich rodzinach.

Przykład - Filozof

Pomimo swoich błędów słynny filozof Jouffroy potrafił docenić wartość katechizmu. Jest - mówił - taka sobie mała książeczka, z której uczą się dzieci, i z której przepytuje się je w kościele. Przeczytajcie tę małą książeczkę nazywaną katechizmem. Znajdziecie tam rozwiązanie wszystkich problemów, które ja postawiłem i odpowiedzi na wszystkie bez wyjątku pytania. Zapytajcie chrześcijanina, skąd pochodzi ludzkość.

On będzie wiedział. Będzie również wiedział, dokąd zmierza ludzkość i jak się tam idzie. Możecie zapytać biedne małe dziecko, które samo nie pomyślałoby, żeby się nad tym zastanawiać, dlaczego żyje na tej ziemi i co się z nim stanie po śmierci. Dzięki tej książeczce da wam bardzo budującą odpowiedź.

Pochodzenie człowieka, jego przeznaczenie w tym i w przyszłym życiu, stosunek człowieka do bliźnich i jego prawa odnośnie stworzeń - to wszystko jest mu doskonale znane. Kiedy dorośnie nie będzie miało żadnych wątpliwości co do prawa naturalnego, co do praw politycznych, gdyż to wszystko wyda mu się jasne, jak gdyby samo przez się, bo można to wyprowadzić z katechizmu. Nazywam to właśnie wielką religią, poznaję ją bowiem po tym, że nie brakuje jej odpowiedzi na żadne pytanie interesujące ludzkość.

Artykuł 2 - Przekonanie do chrześcijańskich zasad

Boski Zbawiciel musiał z pewnością często powtarzać Maryi i Józefowi, którzy łaknęli Jego słowa, całą swoją naukę, która do końca świata będzie światłością dla ducha i wskaże przyszłym pokoleniom drogę do nieba. "Jaką korzyść odniesie człowiek, choćby zdobył cały świat, jeżeli poniesie szkodę na swojej duszy”? "Królestwo niebieskie cierpi gwałt, a zdobywają je gwałtownicy". "Jedynie Bóg jest dobry". "Jeżeli ja sam się chwalę, moja chwała nie ma znaczenia". "To mój Ojciec otacza Mnie chwałą". Błogosławieni ubodzy w duchu, to znaczy ci, którzy są oderwani od dóbr tego świata. Błogosławieni cisi, błogosławieni którzy płaczą. Błogosławieni ci, którzy łakną i pragną sprawiedliwości. Błogosławieni miłosierni, błogosławieni ci, którzy mają czyste serca, gdyż oni będą oglądać Boga. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój; błogosławieni ci, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości. Błogosławieni będziecie, kiedy będą was przeklinać i prześladować. Cieszcie się i radujcie, ponieważ zarezerwowana jest dla was nagroda w niebie".

Maryja i Józef karmili swoje serca tymi boskimi prawdami, które były dla nich słodsze niż miód.
Rodzinie chrześcijańskiej, która pragnie naśladować Świętą Rodzinę z Nazaretu, nie wystarczy samo poznawanie prawd religijnych. Trzeba, aby wszyscy jej członkowie ugruntowali w swoich duszach mocne przekonanie, które pomoże im wyznaczyć sobie niezachwianą linię postępowania.

Świat posiada swoje własne zasady dyktowane przez ducha kłamstwa. Skutki tych zasad są straszne, ponieważ tolerują one i usprawiedliwiają nieład moralny, co w konsekwencji prowadzi do coraz większego pogrążania się w nim i staczania się prosto do piekła. Na tych, którzy ośmielają się wypowiadać takie oto maksymy: "Młodość musi się porządnie wyszumieć". "Bóg jest zbyt dobry, żeby nas potępić”; grzech, który nikomu nie szkodzi, jest drobnostką, i tym podobne. Pan rzuca przekleństwa: "Biada wam, którzy zło nazywacie dobrem - mówi Pan przez usta Izajasza - a dobro nazywacie złem; którzy zamieniacie ciemności na światło, a światło na ciemności; którzy przemieniacie gorycz na słodycz, a słodycz na gorycz" (Iz 4,20). Zatruty niewiarą język powoduje śmierć ducha. Jeżeli słyszy się na każdym kroku w rodzinach, jeżeli tym językiem mówią rodzice, wówczas dzieci w dobrej wierze wchłaniają truciznę, która może spowodować śmierć duszy, tysiąckroć straszniejszą niż śmierć ciała.

Jeżeli obserwacja uczy nas, że zasady tego świata są zgubne, to przeciwnie zasady zawarte w Ewangelii są zbawienne, jeżeli staramy się gorliwie wypisać je głęboko w naszych duszach. Ludzie kierują się w życiu przekonaniami. Wystarczy być przekonanym o prawdziwości jednego zdania Zbawiciela, żeby na nowo ukształtować swoje życie. Czyż nie wiemy, że przez częste powtarzanie słów Chrystusa: "Jaką korzyść odniesie człowiek, chociażby zdobył cały świat, jeżeli poniesie szkodę na swojej duszy", św. Ignacy Loyola przemienił rozmiłowanego w ludzkiej sławie Franciszka Ksawerego w wielkiego apostoła i świętego?

Blanka z Kastylii wychowała swego syna Ludwika IX na świętego, powtarzając mu często, że wolałaby widzieć go martwego u swych stóp, niż dowiedzieć się, że popełnił grzech ciężki. Sprawiedliwy Tobiasz uczynił swego syna dziedzicem swoich cnót, wpajając mu taką oto naukę: "Prowadzimy ubogie życie, to prawda, ale będziemy mieli wiele dóbr, jeżeli będziemy bać się Boga. Ci którzy popełniają grzechy, są nieprzyjaciółmi swojej duszy".

W rodzinach chrześcijańskich należy wystrzegać się jak dżumy zasad światowych, powtarzać często różne zbawienne maksymy, aby wszyscy dokładnie je sobie przyswoili. Na przykład: "Utrata Boga jest utratą wszystkiego". "Jeżeli otrzymaliśmy dobra z ręki Boga, czemu nie mielibyśmy przyjąć z niej doświadczeń?" "Stało się tak, jak się spodobało Bogu, niech imię Pańskie będzie błogosławione". To właśnie wznosi duszę ponad ziemię, to wytwarza w niej mocne przekonanie uzdalniające nas do opierania się wszelkim przeciwnościom losu. To uszlachetnia serca i zanurza je w prawdach wiary i zabezpiecza przed błędami, zagrażającymi słabym duszom, i przed zepsuciem, które je osłabia.

Rodzice chrześcijańscy, nie przygotowujcie sobie gorzkich wyrzutów sumienia z powodu zguby waszych dzieci, którym mówicie zgodnie z duchem świata: "Błogosławieni bogaci, błogosławieni ci, którzy szukają uciech cielesnych; głupotą jest wybaczanie zniewag" i inne podobne maksymy, które czynią człowieka chciwym dóbr i przyjemności ziemskich oraz sprawiają, że w duszach kiełkuje żądza zemsty i nienawiści.

Namiętności nie należy drażnić, szczególnie w młodym wieku, ale należy je opanowywać stanowczo przy pomocy zasad ewangelicznych. Te zasady są podstawą całego wychowania religijnego i całego życia chrześcijańskiego. Jeżeli zaniedbujemy przezwyciężanie złych skłonności, budujemy na piasku.

Przykład - Wirginia Bruni

Ojciec Yentura napisał, że są dzisiaj nowe Blanki i jest ich więcej niż można sądzić. Opowiem tylko o jednej z tych bohaterskich matek, które znałem, o Wirginii Bruni. Miała troje dzieci, syna i dwie córki. Codziennie po wspólnie odmawianej modlitwie zabierała głos i z odwagą wobec wszystkich mówiła do Boga: "Mój Boże, nie zważaj na moją miłość do tych dzieci, ale spraw, aby wszystkie troje zmarły ... na moich oczach, zanim miałyby nieszczęście popełnić chociaż jeden grzech". Wychowane w ten sposób w bojaźni Bożej , po śmierci matki wszystkie wybrały służbę Bożą... Syn został kapłanem, młodsza córka zakonnicą, a starsza budowała świat swoją pobożnością. Stan zdrowia nie pozwolił jej na wstąpienie do zakonu. Gdyby wszystkie matki potrafiły z taką wiarą wpajać swoim dzieciom prawdy wiary, niebo szybko zaludniłoby się świętymi.

Artykuł 3 - Konieczność życia według wiary

Bóg dał nam światło swego słowa, aby skierować nas na drogę do nieba: "Twoje słowo jest światłem na mojej ścieżce". Jezus, który zawsze oglądał oblicze Ojca w uszczęśliwiającej światłości, czynił zawsze to, co się podobało Ojcu niebieskiemu. Maryja i Józef, oświeceni światłem wiary, prowadzeni jedynie przez to niebiańskie światło, mogli osiągnąć najwyższe stopnie świętości. Idźmy więc za Nimi! Zbawiciel powiedział: "Kto idzie za Mną, nie chodzi w ciemnościach", wie bowiem dokąd idzie. Nie wie tego ten, kto pogrążony jest w ciemnościach.
Wiara pozwala nam żyć życiem nadprzyrodzonym. Życie jest podstawą ruchu. Żyjącymi nazywamy te istoty, które są zdolne do poruszania się w jakiś sposób. Kamienie, minerały, metale, nie posiadają życia, a więc są niezdolne do poruszania się.

Rośliny posiadają zdolność do odżywiania się sokami ziemi za pomocą korzeni, wzrostu i rozprzestrzeniania swych gałęzi oraz rozmnażania się przez rozsiewanie nasion. Życie roślinne stanowi najniższą formę i stopień życia. Zwierzęta posiadają ponadto zdolność przenoszenia się z miejsca na miejsce, doznawania wrażeń bólu lub przyjemności oraz odbierania wrażeń zmysłowych. Człowiek, w przeciwieństwie do zwierząt, może rozumować, zdobywać wiedzę, studiować prawa rządzące światem i poznawać Boga. Jest to życie rozumne właściwe człowiekowi i wynosi go wysoko ponad zwierzęta.

Oprócz wspomnianych form życia należących do porządku przyrodzonego, jest jeszcze życie, do którego Bóg nawoływał człowieka jedynie z wielkiej dobroci. Ono wynosi go ponad naturalne życie ludzkie, tak jak życie rozumne wynosi go ponad nierozumne życie zwierząt. To życie nadnaturalne ma za podstawą i punkt wyjścia wiarę. Kiedy nasze zmysły wprowadzają nas w błąd, rozum sprowadza wszystko na właściwe tory. Kiedy gwiazdy na firmamencie wydają się naszym oczom nie większe od lampy naftowej, rozum mówi nam, że to sprawia ogromna odległość. W rzeczywistości są to ogromne ciała krążące w przestrzeni nad naszymi głowami. W podobny sposób działa wiara w stosunku do naszego rozumu. Kiedy nasz rozum zostaje przyćmiony przez namiętności i pokazuje nam, że korzyści doczesne są ważniejsze niż dobra wieczne, że sprawy ziemskie są najważniejsze, że jedynie rzeczy stworzone mają wartość, a sprawy boskie nie zasługują by się nimi zajmować, wówczas wkracza wiara ze swoim nadprzyrodzonym światłem i koryguje błędy rozumu przekonując go, że takie poglądy wynikają z ograniczoności ludzkiego poznania, które nie może dosięgnąć spraw boskich. Wiara przekonuje, że sprawy ziemskie są znikome, że Bóg jest wszystkim, a ziemia jest tylko ziarnkiem piasku, że czas jest tylko przemijająca chwilą, wieczność zaś trwa bez końca.

Podobnie jak rozum został dany człowiekowi w tym celu, by mógł działać doskonalej niż nierozumne zwierzęta, nieraz zwierzętami nazywamy tych, którzy kierują się tylko nieuporządkowanymi namiętnościami, podobnie i wiara została nam dana przez Boga, który pragnie nas prowadzić w doskonalszy sposób niż tych, którzy kierują się jedynie naturalnym rozumem, jak to ma miejsce u pogan. Są i dzisiaj na świecie ludzie uczciwi, którzy jednak nie chcą się kierować nadprzyrodzonym punktem widzenia.

Aby doprowadzić człowieka do Boga, nie wystarcza sam rozum, by mógł poznać, że Bóg istnieje, że jest samą doskonałością, że zasługuje na wiarę, kiedy nas poucza, że jest naszym obowiązkiem przyjąć Jego słowo, kiedy jesteśmy pewni, że to On przemówił. W takim przypadku jesteśmy zobowiązani przyjąć Jego naukę, nawet jeśli nasz rozum nie potrafi jej pojąć. Jeździec który pragnie zdobyć nagrodę, nie zważa na potrzeby konia; na to że chciałby odpocząć lub zaspokoić pragnienie, ale dopinguje go ostrogami, ponieważ ma na oku jedynie własną chwałę zwycięstwa, które przypadnie mu w udziale. Człowiek, który żyje wiarą i nadzieją, że jako nagrodę otrzyma dobra wieczne, idzie za światłem wiary nawet wówczas, gdy rozum stawia mu przed oczy korzyści ziemskie mogące hamować jego bieg ku Bogu i ku wieczności.

Wiara uczy nas, że dla osiągnięcia wiecznej szczęśliwości trzeba żałować za swoje grzechy, przebaczyć swoim nieprzyjaciołom, nieść swój krzyż z poddaniem się woli Bożej. Natura ludzka tego nie rozumie, ale nie należy zważać na nią i iść naprzód jako uczeń Chrystusa i naśladowca Świętej Rodziny.

Ten, kto kieruje się tylko rozumem, nigdy nie dojdzie do posiadania Boga, podobnie jak nie otrzyma nagrody ten, kto zatrzymuje się w biegu, aby dać wytchnienie koniowi lub go napoić.

Wiara powinna wspierać nasze czyny, gdyż ona nadaje im charakter nadprzyrodzony i zasługujący. Jest rzeczą konieczną, żeby nasza wiara była żywa i praktyczna. Co pomoże wyznawanie Boga ustami, jeżeli zaprzecza się temu uczynkami? "Wiara bez uczynków jest martwa". Ona jest nasieniem cnót, lekarstwem przeciwko złu w naszych duszach, talentem, przy pomocy którego możemy osiągnąć niebo. Co za korzyść z nasienia, jeśli się go nie wrzuca w ziemię? Z lekarstwa, jeśli się go nie podaje choremu? Z pieniędzy, jeśli nie robi się z nich żadnego użytku? Podobna jest korzyść z nagromadzonego błota jak ze złota, które nie daje żadnego pożytku.

Kto mówi o fundamencie - zauważył Bossuet - ma na myśli początek jakiejś budowli albo podstawę czegoś. Jeżeli wiara jest dopiero początkiem, trzeba myśleć o dokończeniu dzieła. Jeżeli ma być podstawą, trzeba dalej na niej budować. Zgodnie z regułami architektury dla danej budowli powinien być odpowiedni fundament, a budowla powinna być proporcjonalna do fundamentu. Mamy tu do czynienia z wielkim i mocnym fundamentem. Jest nim sam Jezus Chrystus, Jego boskie słowo i święte przykłady Jego życia. Na takim fundamencie budowane są tylko wielkie dzieła. Chrześcijanina powinny charakteryzować wzniosłe myśli, szlachetne uczucia i święte życie. Mając wzniosłe pojęcie o Bogu, o duszy i o wieczności, trzeba oceniać wszystko co ziemskie jako znikomy pył, zmierzać ku Bogu przez zachowywanie przykazań, pragnąc raczej umrzeć niż je przekroczyć.

Czy nie takie właśnie uczucia ożywiały pierwszych chrześcijan, którzy są naszym wzorem w wierze? Dla nich Bóg był wszystkim a świat niczym. Szli na śmierć z radością, ciesząc się z tego, że uznano ich za godnych by cierpieć i umierać dla Jezusa Chrystusa. Święte były ich rozmowy; treścią ich śpiewów były psalmy, ich uczynki były świadectwem chrześcijańskiego miłosierdzia; ich świętami były uroczystości religijne, a ich ucztą Eucharystia. Ich domy były sanktuariami, a każdy ojciec rodziny był biskupem. Nie miały tam dostępu żadne światowe zasady. Modlono się tam, otaczano się miłością i służono Bogu. Było tam tylko jedno serce i jedna dusza, jak w Świętej Rodzinie Nazaretańskiej.

Kiedy doczekamy powrotu tych szczęśliwych czasów? Gdy Jezus, Maryja i Józef staną się wzorem wszystkich chrześcijańskich rodzin, wówczas myśli płynące z wiary napełnią wszystkie umysły, ożywią wszystkie pragnienia, pokierują wszystkimi uczynkami. Jeżeli zostaną one ofiarowane Bogu, staną się święte i zasługujące na niebo.

To, co odnosimy do rodzin chrześcijańskich w ogóle, ma w szczególności zastosowanie w rodzinach zakonnych. One właśnie powinny stanowić schronienie dla wiary usuwanej stopniowo ze świata. Żywa wiara pozwoli im widzieć w przełożonych samego Boga, którego reprezentują. To pomoże chętnie ich słuchać, bardziej cenić pokutę i ubóstwo, podczas gdy dzieci tego świata gonią za przyjemnościami i bogactwami. Wiara pomoże wzrastać liliom czystości, które nasycą świat swoją wonią i olśnią go swoją światłością. Wiara pomnaża tam modlitwy i dobre uczynki, które wyjednają wielkie zasługi dla wieczności.

Przykład – Dzielna babcia

Za czasów Humeryka, króla afrykańskich Wandalów, około pięciu tysięcy katolików zostało zesłanych na wygnanie. Jeden z nich, biskup Wiktor, opowiada o następującym zdarzeniu: "Pewnego dnia maszerując tak z tą Bożą Armią, zauważyliśmy starszą kobietę, ubraną w suknię pokutną. Niosła różne rzeczy, a za rękę prowadziła małe dziecko i zachęcała je tymi słowami: "Biegnij, moje dziecko! Czy widzisz tych świętych? Z jaką radością śpieszą oni, by otrzymać nagrodę!" Robiliśmy jej wymówki, że będąc kobietą, pragnie się przyłączyć do mężczyzn Bożej Armii. Odpowiedziała: "Pobłogosławcie mnie, panowie, i módlcie się za mnie i za to dziecko, które jest moim wnukiem, bo chociaż jestem grzesznicą, to jestem córką zmarłego biskupa z Zurite".

Pytaliśmy dlaczego nosi strój pokutny i idzie tak daleko. Odpowiedziała: "Idę na wygnanie z tym małym, waszym sługą, żeby nieprzyjaciel nie wykorzystał jego samotności i nie sprowadził go z drogi prawdy na drogę śmierci". Na te słowa rozpłakaliśmy się i nie potrafiliśmy powiedzieć nic innego, jak tylko "Niech się dzieje wola Boża".

Oby wszystkie matki miały taką gorliwość w chronieniu swoich dzieci przed herezją i grzechem.

Źródło: Jean Berthier MS, Kult i naśladowanie Świętej Rodziny, Ciechocinek 2003.